|
Staszku,
niestety podanych przez ciebie przykładów nie mogę tak szybko przeczytać, bo chyba poza jednym są nieobecne w internecie. Mimo wszystko dziękuję.
Nie można mieszać kryterium konstrukcyjnego z funkcjonalnym.
A niby dlaczego nie można? Właśnie kryterium konstrukcyjno-funkcjonalne w pełni identyfikuje nam to o co chodzi. Wiesz, że programuje. W bazach danych mamy czasami tzw. "klucz złożony", gdzie ID jest definiowane jednoznacznie przez dwie kolumny dwóch kategorii. Dlaczego nie miałoby tak być w muszkarstwie, jeżeli jest taka potrzeba?
Przecież na przykład samolot jest tak zdefiniowany, a to że możesz sobie jeździć tym po ulicach, albo pływać po wodzie - co z tego? Czy wolno sobie samolotami jeździć po ulicach? Nie! Bo definicja konstrukcyjno-funkcjonalna przeznacza samolot do latania. I tak jak kiepsko by się jeździło F-16 ze złożonymi skrzydłami do pracy, tak samo dość kiepsko łowi się na suchego muddlera, albo suchym Red-Tagiem przy samym dnie.
Suchą muszkę (definiowaną kryteriami konstrukcyjnymi) można łowić jak mokrą lub nimfą. Można tak jak mokrą, zatopić o hajda po łuku, ale mokra i sucha tutaj ze sobą nie kolidują, więc niejasność w tej materii jest bez znaczenia.
Natomiast nie można suchą łowić tak jak dolną nimfą, bo muchą pływającą (którą można oczywiście przytopić), nie da się łowić tak jak na ołowiane kluchy.
Problem był na styku nimfa - reszta świata, więc wszystko jest ok.
To co jest streamerem od strony funkcjonalnej (a także nawet konsrukcyjnej), może pływać na powierzchni wody (np. muszka wykonana z sierści sarny).
Tu się poddaje jeśli chodzi o twoją definicję. Jednak gdyby pokusić się o proponowaną przeze mnie definicję konstrukcyjno-funkcjonalną... no to już będzie inaczej.
Granica między poszczególnymi umownymi typami muszek jest zbyt płynna, by można było oprzeć się na tym.
Jak się nie chce zrobić klucza złożonego, to można nigdy nie wyjść z impasu.
Poza tym, jak wskazałem wcześniej - po co komu taki przepis?
Komu? Nikomu. Znaczy się żadnemu człowiekowi. Ten przepis potrzebny jest w naszych warunkach rybom, stadu podstawowemu średnich i małych rzek, gdzie każdy dołek jest pod obstrzałem nimfy. Jest potrzebny rybom dzikim, aby nikt nie ruszał tarlaków w ich mateczniku, nawet ich nie kuł. I jest potrzebny oczywiście ludziom, którzy się za tymi rybami dzikimi wstawiają.
To raczej u nas jest nadmierna skłonność do uszczegółowienia przepisów i w tym gąszczu coraz trudniej się poruszać (dotyczy nie tylko wędkarstwa, ale także innych sfer życia społecznego).
Tak, ale zbędnych 500 000 urzędników można by w Polsce zwolnić i przekazać na pastwę firm prywatnych, a większość ustaw można by uprościć i odchudzić. W 1989 roku było chyba 160 tys. urzędników i o wiele mniej aktów prawnych. Teraz gospodarka się dusi z tego powodu, nie tylko polska, ale też europejska. Ale wędkarze poradziliby sobie z definicją konstrukcyjno-funkcjonalną bez większych problemów. Na co dzień sobie radzą, i nikt chyba nie łowi na suchego muddlera - więc dlaczego języka i przepisów miałoby nie stać na nazwanie tego o czym wszyscy wiedzą i potrafią nazwać na użytek rozmów nad wodą?
W Finlandii wolno łowić na wędkę, siecią, wierszą, więcierzem, ościeniem itd i nikomu to nie przeszkadza. Kupuje się tylko odpowiednią licencję.
Tak, a ile tam jest litrów słodkiej wody (powierzchniowej rzecz jasna) na mieszkańca? Kraj usłany rzekami i jeziorami - nic tylko jeść rybki i zbierać grzyby. Miło
Przypominam, że przepisy powinny być proste, logiczne i spójne.
Na miarę potrzeb. Ja nie mówię o nadmiarowości prawa która nas wgniata w ziemię.
Nie powinno się leczyć objawów choroby, lecz chorobę. A chorobą jest lekceważący stosunek społeczeństwa do prawa, zwierząt, środowiska, itp. Zresztą na tym forum są wędkarze, co otwarcie przyznają, że wędkarstwo i myślenie nie mają nic wspólnego ze sobą. Efekty tego widać nad wodą.
Nie dbanie o dziką populacje tarlaków w swoich matecznikach i dopuszczanie ich do masowego łowienia na nimfę, zastępując taki stan rzeczy zarybieniami jest wg mnie też chorobą.
Staszek, pospierałem się z tobą dla ożywienia dyskusji - natomiast nie jestem twoim antagonistą. Tak więc nie obrażaj się, ale chciałem choć raz postawić na nieco inną nutę, bo te nieodróżnianie metod połowu już słyszałem z ust starszych kolegów 10 lat temu, brzmiały podobnie. Ja je znam, więc wymyśliłem klucz złożony.... w bazach danych to się sprawdza.
To tak gwoli inspiracji, wcale się nie upieram. Nie chcę jeszcze kończyć polemiki, bo na taką nutę jak teraz postawiłeś, już było wiele razy i ludzie już tak potrafią śpiewać i recytować wiersze o tym.... chodzi o to by się na chwilę zatrzymać i pomyśleć nieco z innej perspektywy.
Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek
|