|
Chwała Koledze za chwalebne intencje ......... chociaż podobno "dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane". Szczerze wierzę że Kolega ma pewny i niezawodny chwyt (i oczywiście nie czyniący krzywdy rybie np. w postaci wysr.... zawartości jelit lub wyplutego z pyska pożywienia), i dla Kolegi podbierak jest faktycznie niepotrzebny. Jednak są wędkarze, którzy też całkowicie ufają swym umiejętnością w tej materii ...... a później można obserwować jak przez parę minut starają się chwycić ręką skaczącą rybę (faktycznie, śliska cholera). Wyczepić z ręki lub nawet nie dotykając ryby np. 50-cm pstrąga ktory głęboko zażarł muchę (pstrąga który wcale nie ma ochoty przebywać w tej dłoni... no chyba że jest na granicy zdechnięcia po 15-min. holu) jest naprawdę WYCZYNEM.
A tak na marginesie - podbieraka nie cierpię bo też dynda mi po plecach, ale go noszę i używam przez szacunek dla podmiotu mojego hobby.
|