|
Natomiast w sprawie łowienia i wypuszczania keltów przyszła mi na myśl taka refleksja:
Mam mieszane odczucia, mimo szacunku dla intencji i wielkiego uznania dla zaangażowania i działalności.
Nie jestem fanatycznym "no-killowcem" tylko propaguję świadome, racjonalne C&R.
Samo łowienie keltów naraża te osłabione ryby na dodatkowy stres, który może być ostatnim w ich życiu. Naraża je na zakażenia, związane z kontaktem, dodatkowo osłabia i tak wątłą odporność. Część ryb po tarle ginie z powodu pleśniawki itp. infekcji.
Jedną z czynności w ramach wporowadzanego w różnych częściach świata procesu "rewitalizacji keltów" jest właśnie kąpiel ryb w roztworach dezynfekcyjnych w celu ograniczenia ryzyka infekcyjnego.
Racjonalnie patrzac na te zagadnienia najbardziej byłbym skłonny do dążenia do powstrzymania się od łowienia keltów i objęcia ich ochroną. Wypuszczanie łowionych keltów może być, paradoksalnie, mało korzystnym zabiegiem, wcale nie dającym istotnej szansy przeżycia. Czymś w rodzaju "złów i wyrzuć" zamiast "złów i uwolnij".
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|