|
Witam,
To ja jestem tym Gościem z Bydgoszczy, o którym pisał niżej kolega w poście "A jednak przechodzą przez Włocławek".
Troć miała 75 cm, 4,0 kg. Złowiona była na Sanie poniżej Leska (drugi zakręt), woda wysoka (dwie turbiny), mętna (przejrzystość 10-15 cm) około godziny 18. Przynętą był pływający, 7 cm wobler Yo-zuri (srebrne boki, zielony grzbiet). Troć zaatakowała przynętę ok. 15 m od brzegu. Hol był trudny, długi (30 minut), ryba bardzo silna aż do podebrania (podbierał rękami mój kolega Piotr Tyma, bo nawet mój solidny, duży podbierak pstrągowy był za mały). Nie wiem czy troć po zarybieniu spłynęła do morza, a po kilku latach wróciła do Sanu pokonując zaporę we Włocławku. Nie można wykluczyć, że nigdy nie była w morzu, bo po wpuszczeniu do rzeki stała się ryba jednośrodowiskową (czasem tak się dzieje w Brdzie). Więcej informacji na temat troci w Sanie ma pewnie Pan Piotr Konieczny (PZW Krosno dokonuje od kilku lat zarybień trocią).
Mam jeszcze jedną dygresję. Łowię na Sanie od ponad 10 lat i uważam, że na takie wyjazdy warto na wszelki wypadek zabierać ze sobą nie tylko muchówkę. Często przez kilka, kilkanaście dni jest wysoka woda, która znacznie utrudnia lub uniemożliwia łowienie na muchę. Czy 650 km (w moim przypadku) potraktować jako przejażdżkę, czy też próbować swoich sił ze spinningiem na odcinku poniżej Hoczewki. Kilka lat temu na jeszcze wyższej i brudniejszej wodzie, na srebrnego Meppsa Long 1 złowiłem głowacicę 85 cm, 6,7 kg. W czasie ostatniego mojego wyjazdu (7 dni) przez cały czas woda szła na dwie turbiny, była zimna (10-11 stopni C) i początkowo bardzo brudna. Łowiliśmy z kolegami na muchę, zarówno na odcinku komercyjnym, jak i poniżej. Efekty, jak na tak rybną wodę przeciętne, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę lipienia. Może więc warto wtedy sięgnąć po tak wyklęty przez niektórych muszkarzy spinning?
Zdecydowanie popieram istnienie łowiska specjalnego. Życzę dalszych sukcesów ekipie Pana Piotra Koniecznego.
Przepraszam za nieco przydługi post, ale piszę rzadko i mam nadzieję, że będzie mi wybaczone.
Robert Bujak
|