f l y f i s h i n g . p l 2025.08.20
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: No kill Soła WG-Żywiec. Autor: Roman Cyfra. Czas 2025-08-20 12:59:46.


poprzednia wiadomosc Odp: Pomoc : : nadesłane przez Jacek Jóźwiak (postów: 317) dnia 2006-02-12 15:39:39 z *.chello.pl
  Trzykrotnie łowiłem na Sawie Bohińce, dwukrotnie jeszcze za Jugosławii, ostatni raz w 2002 roku latem. Mieszkałem za każdym razem w Bystrzycy Bohińskiej. Ostatnim razem nie wyłaziłem z rzeki praktycznie przez 8 dni. 3 dni spędziłem na zakrętach poniżej tamy do mozstu w miejscowości Kamnje, kolejne 5 na bezludnych odcinkach między Nomeniem a Sotieską.

Rzka przepiękna, bardzo przypominająca San na odcinku otryckim, tyle że z drobniejszym żwirem na dnie i niemal wszędzie z wyraźną rynną w nurcie. Woda zimniejsza, chyba odrobinę wolniejsza od zaotryckiego Sanu i bez grzebieni skalnych w nurcie. Dla muszkarzy raj – od kiedy odkryłem rzeki u południowych Słowian, to praktycznie zarzuciłem marzenia o kierunku skandynawskim. Wyjazdy tam, to mój najbardziej intymny kawałek wędkarstwa. Zapewne z nikim poza Tobą, Adamie, nie podzieliłbym się moimi impresjami, tym bardziej, że jestem wrogiem wędkarstwa wyczynowego poza castingiem. Ale Tobie opowiem o słoweńskich fascynacjach...

Coś o łowieniu – za dnia, tak przynajmniej twierdzą miejscowi spece i przewodnicy, praktycznie nie łowi się na suchą muchę. Ryby zaczynają oczkować dopiero wówczas, kiedy się zmierzcha. Jako że woda jest tam niesamowicie przejrzysta (w każdym razie w czerwcu, kiedy zaczyna się sezon na lipienie), to można było sprawdzić na upatrzonych pstrągach i lipieniach, że żadna sucha mucha, nawet najwierniejsza imitacja tudzież jakaś psychodelicznie ubarwiona, nie podniesie żadnej ryby, nawet jeśli je widać na płyciznach. Wystarczy jednak muchę zatopić (tam po raz pierwszy zobaczyłem specjalistów od emergerów i pupek), aby zobaczyć, jak pstrąg spływa za muchą i bez pośpiechu ją zasysa. Do powierzchni o wiele częściej wychodzą tęczaki, potokowce trzymają się raczej dna.

Generalnie – to nie tylko moje zdanie, ale doświadczenie większości tam łowiących – najbardziej skuteczna jest mokra mucha prezentowana wpół wody. Z tego co pamiętam krzywo się tam patrzy na streamery – z racji występującej tam głowacicy dolny rozmiar streamerów to kilkanaście cm. Muchy, jakie tam widziałem na "głowę" przypominały jako żywo kosmate przynęty na tarpony. Ciekawostka – prawo do łowienia głowacic trzeba rezerwować w wielotygodniowym wyprzedzeniem, ryby nie wolno zabrać i można mieć ze sobą pudło wyłącznie z takimi kolosalnymi wabiami (trudno to nazwać muchą). Właśnie na tej rzece widziałem faceta z muchówką o długości krótkiej bolonki. Każdy rzut to było wiązanie w pakunek całego powietrza w zasięgu 12 m. Coś niesamowitego.

Wracając do wody - mokre raczej duże. I raczej nie takie bure, jak zwyczajowo stosowane na naszym pogórzu – więcej zieleni, więcej nasyconych brązów i koniecznie złote owijki oraz złote główki. To na odcinkach nasłonecznionych bystrzy oraz na zakrętowych dołach – tutaj z reguły zmienia się szpulę kołowrotka i bobruje w kilkumetrowych wyrwach szybokotonącymi końcówkami i dość dużymi muchami (#8-#6). Najskuteczniejsze były (znam to tylko z obserwacji, bo bywałem w czasie moich eskapad lekkozbrojny i trzymałem się raczej płani dojajecznych) muchy z mallardami, im bardziej pręgowate, tym lepiej).

Dużo osób łowi na mokre spenty – kiedy rozgrzany owad styka się z zimną wodą, w ciągu kilku sekund robi się z niego zdechlak, czyli spent. Przebojem ostatniego pobytu były mokre chrząszcze, koniecznie z rozpostartymi pokrywami i wyłażącymi spod nich skrzydłami z rafii, parafilmu czy innej folii.

Do rzeki wpada sporo jeszcze zimniejszych strumieni, tworząc charakterystyczne żwirowe jęzory. Na napływach siedzą potokowce, na zapływach uwijają się tęczaki, a tam, gdzie nurt się wyrównuje potrafi stać kilka wielkich lipieni. Z tego co pamiętam, wymiar ochronny lipienia to 40 cm, zaś pstrągów w okolicach 25 cm. Na Sawie Bohińce jest wiele długich odcinków C&R, na pozostałych obowiązują surowe limity ilościowe (także limity co do liczby wędkujących danego dnia), więc należy się spodziewać fantastycznych kardynałów. Jak sądzę, ktoś, kto nastawi się na lipieniowe prostki – są tam takie ciekawe obrywy od ¾ do 1 m i dalej do rynny, gdzie stoją naprawdę wielkie lipienie po kilka sztuk. Mój kolega z Lubliany, który łowi wyłącznie w tej okolicy, potrafił doprowadzić do ręki po kilka sztuk z takiego stadka. Branie, zacięcie, pełen luz na kołowrotku i miał rybę walczącą w oddaleniu od stadka.

Nie łowiłem w takich okolicznościach na nimfę, ale specjalista od tej techniki może lipieniami wywindować się do światowej czołówki. Inna sprawa, że na typowo lipieniowych prostkach zdarzają się tęczaki-monstra (mój rekord miał ponad 4 kg i na nim odszczekiwałem przekonanie, że ryby te są niesmaczne), ale przewidzieć na co one akurat będą chciały brać – nie sposób. Warto jednak po obrzuceniu ciekawego, jednostajnie ciągnącego odcinka, przewiązać zestaw i dać na tippecie jakiegoś oczojeba.

W dni pochmurne przebojem Sawy Bohińki są muchy w kolorze oskrobanej marchwi. I tu ciekawostka – jak w dni słoneczne do wieczora trudno zobaczyć jakikolwiek oczko, tak przy zaciągniętym niebie zdarzają się kilkunastominutowe masowe ożywienia ryb i napady powierzchniowych zbiórek.

W dni bez chmur, jeśli los rzuci na mocno nasłoneczniony odcinek, warto szukać po ekstremach, tzn. próbować na muchy b. duże i b. małe, do 20 włącznie. Ryby są w takie dni zupełnie nieobliczalne, szczególnie wówczas gdy taka pogoda trwa od wielu dni.

I na koniec – zapewne sektory będą wyznaczone na najbardziej zróżnicowanych odcinkach rzeki. Sugeruję polaroidy z najwyższej półki ze szkłami pomagającymi przystosować wzrok do ciągłej zmiany natężenia światłe (cień/pełne słońce). Ja takich nie miałem, więc kiedy kończył się zacieniony odcinek, to musiałem przysiąść na kwadrans i z przymrużonymi oczami dochodzić do siebie. Wejście ze słońca do cienia, to jakbyś nagle znalazł się w piwnicy – na zawodach szkoda czasu. Ot, taki praktyczny kruczek.

No i na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Może jak będą konkretne pytania, to coś jeszcze wyskrobię z pamięci.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Pomoc [0] 12.02 15:57
  Odp: Pomoc [7] 12.02 16:40
  Odp: Pomoc [6] 12.02 20:54
  Odp: Pomoc [3] 12.02 22:01
  Odp: Pomoc [0] 12.02 22:05
  Odp: Pomoc [1] 12.02 22:05
  Odp: Pomoc [0] 12.02 22:14
  Odp: Pomoc [1] 16.02 23:23
  Odp: Pomoc [0] 16.02 23:45
  Odp: lektura obowiazkowa dla kadrowiczów. [0] 12.02 16:58
  Odp: Pomoc [1] 15.02 13:42
  Odp: Pomoc [0] 15.02 13:57
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus