|
Trzeba sie przekonac samemu.Jednemu sie to spodoba,innemu nie.Ja na zawody nie jezdze juz od kilku lat.Rywalizacja czasem nie byla fair..Gdy mialem 16 lat pojechalem na pierwze w zyciuzawody-Puchar Wisly.Zwatpilem wtedy w"elitarnosc"muszkarstwa.Pan Gawlik Nie mogl zniesc,ze gowniarzowi przypadlo pierwszenstwo w wyborze stanowiska.Po 20 min przelazl mi beszczelnie przez rynienke,ktora nieporadnie i z wielka trema (pierwsze w zyciu zawody i pierwszy kontakt z gorska rzeka)oblawialem.Jeszcze za nim rozlegl sie gwizdek startowy ten pan zdwoma innymi wedkarzami staral sie przepedzic mnie z miejsca w ktorym mieli zamiar lowic.Dopiero interwecja Pana Janka Oparowskiego sprawila,ze zajmowalismy stanowiska wedlug wylosowanej kolejnosci.W czasie tury jeszcze kilka razy pan G. umilal mi wedkowanie.Druga strona medalu jesttaka,ze dzieki licznym zawodom poznalem miejsca,sposoby i kilku bardzo ciekawych ludzi.
|