Odp: No Kill
: : nadesłane przez
Grzes D. (postów: ) dnia 2005-01-21 12:53:37 z *.kielce.sint.pl
Madrze parwicie.....
Proponuje zaczac od siebie samych. Kazda decyzje o zabraniu rybek proponuje kilka razy przemyslec. Zdaza sie ze wypuszczamy pstrazka 20 cm ktory i tak nie przezyje natomiast dajemy w leb rybie ktora jest w swietnej kondycji a czesto bywa i tak ze ma pelno ikry bo za 2 dni zaczyna sie okres ochronny.
Moja metoda na pogodzenie rybnych apetytow rodziny z pasja lowiecka jej glowicy wyglada tak : W drodze powrotnej z ryb jade na staw chodowlany i wracam do domu ze szczupakiem 1-3 kg. I wilk syty i owca cala.
Co robia wedkarze (i miejscowi "wedkorze" ) widac bylo kiedy z Venomem szlismy po mojej rzece. Na pierwszym odcinku (w lesie gdzie byl trudny dostep do wody i lowic mozna bylo tylko brodzac) mielismy walniecie z kazdego doleczka a z kazdej nawet najmniejszej rynienki pstragi umykaly spod nog az milo bylo popatrzec. Na drugim.... (odkrytym i w poblizu wsi)
przeszlismy szmat drogi nie widzac nawet rybiego ogona lub chociazby zaby.
Wniosek nasowa sie sam..... Panow bez byobrazni chetnie oprowadze po tym drugim by w ciszy i niczym nie zmaconym spokoju mogli przemyslec..................
Polamania kija
Grzes D.
ps.Sam nie jestem bez winy bo zdarza mi sie czasami dac rybie w lebek... ale prosze tylko o jedno : MYSLCIE