|
Chciałbym poruszyć temat wód górskich ZO PZW Gdańsk.
W mojej opinii brak kompetencji ZO PZW Gdańsk doprowadził do utraty dwóch kluczowych rzek pstrągowo-lipieniowych - Raduni i Wierzycy. Praca dziesiątków ludzi wykonana nad tymi rzekami przez dziesiątki lat - zarybienia, ochrona, sprzątanie została zmarnowana. Zarząd nie tylko nie dołożył wszelkich starań (co widać po wyniku), ale także przez ostatnie cztery lata nie zrobił za wiele, żeby poprawić sytuację nad tymi rzekami.
Nie została rozwiązana, ani w żaden sposób uregulowana kwestia absurdalnych przepisów panujących w rezerwatach, ani kwestia przepławek, a na koniec zostały przegrane przetargi na te rzeki. Dodatkowym argumentem o skrajnej niekompetencji jest przykład rzeki Redy. Nie można żądać od wędkarzy płacenia za łowisko specjalne żadnych pieniędzy, jeśli się nic na takim łowisku nie robi, bo po maksymalnie pierwszej wizycie nikt już nie przyjedzie, a prawda jest taka, że Reda jest zatłoczonym śmietniskiem, bez uregulowanego dostępu do wody, z rozbudowanym kłusownictwem wędkarskim i prądowym oraz dużą presją wędkarską i skąpymi zarybieniami. Sumaryczna kwota uzyskana z licencji (wyliczonych z księżyca) nie może pokryć kwot zadeklarowanych na zarybienia i dzierżawę wody, stąd uważam, że podjęta w panice utraty wszystkich wód górskich przez PZW decyzja - Reda za wszelką cenę (w tym przypadku niemożebnie wysoką) przyczyni się jedynie do dalszego trwonienia pieniędzy wędkarzy. W tym kontekście utrata przez PZW ośrodka zarybieniowego w Rumii na rzecz prywatnego właściciela dlatego, że PZW nie potrafiło udokumentować swojej własności przez bałagan panujący w ZO, to już tylko drobiazg. I w tym kontekście kwestia kilkudziesięciu tysięcy złotych, ukradzionych z ZO PZW Gdańśk, a do tej pory nie odzyskanych pewnie też nie ma znaczenia. A przecież to cały czas ten sam ZO i ta sama dyrekcja biura ZO PZW.
Myślę, że w tym kontekście zarówno pan Prezes ZO PZW, jak i większa część samego ZO powinna nie tylko nie kandydować już ponownie, ale palić się ze wstydu i nie móc pokazać się ludziom łowiącym ryby łososiowate na oczy. Mam też nadzieję, że swoim postem wywołam dyskusję na temat gdańskich wód górskich. Chyba już czas, żeby przestali w ZO PZW Gdańsk zasiadać ludzie, którzy nie mają pojęcia ani o wędkarstwie, ani o ekonomii, a jednocześnie są ignorantami nie potrafiącymi podejmować żadnych racjonalnych decyzji. Okazało się bowiem, że w wielu przypadkach brak decyzji to najgorsza decyzja.
Jako kamyczek do ogródka jeszcze dodam argument, że przez 8 lat praktycznie co roku zarówno klub "Pstrag", jak w późniejszym okresie koła i kluby gospodarujące nad Redą zwracali się z prośbą do ZOPZW o podniesienie wymiaru dla lipienie na Redzie i ograniczenie limitu do jednej sztuki. Niestety wszelkie argumenty zostały zignorowane. Dlatego też zgodnie z wolą ZO PZW Gdańsk w Redzie pływa teraz żałośnie zdziesiątkowane i ciągle eksterminowane stado lipienia, będące jedynie mizernym procentem stada sprzed jeszcze 4, czy 8 lat. To, że w międzyczasie populacja pstrąga potokowego doprowadzona została do kompletnej ruiny, to już tylko drobiazg.
|