|
Popełniacie Koledzy istotny błąd, ponieważ tylko w działaniach kompleksowych mających na celu polepszenie
stanu ilościowego pstrągów potokowych w Polsce, postrzegacie uzyskanie efektu doskonałego. Ale, uzyskanie
stanu "Wędkarza doskonałego' (O czym, kto jak kto, ale Stanisław doskonale powinien wiedzieć), to nie tylko
doprowadzenie swoich umiejętności do perfekcji, mających na celu wyławianie jak największej ilości ryb.
Jednak, część wędkarzy chce w sposób doraźny, często punktowo, a nie masowo, uzyskać polepszenie obecnej,
złej kondycji pstrąga potokowego. Stąd starania w kierunku, np. wprowadzenia przepisowego zakazu zabierania
tego gatunku ryby, które poniekąd rozumiem. Ja już naprawdę nie wiem jak dotrzeć do waszych umysłów,
wydawałoby się wędkarzy myślących.
To, już ostatni przykład z mojej strony, bo mnie takie dyskusje bez zrozumienia tego, co oczywiste, po prostu
męczą.
Przykładowo jest jakieś dorzecze lub konkretna rzeka, w której warunki biotyczne i abiotyczne pozwalają na to, że
żyją w nimniej pstrągi potokowe. W okolicy jest już "pustynia" pstrągowa, chociażby z przyczyn niezależnych od
wędkarzy, które wymieniacie, więc wędkarze rzucają się na łowisko, gdzie jeszcze coś można złowić. Czy
wprowadzenie w takim dorzeczu/rzece rygorystycznych przepisów, ale jednocześnie bezwzględnie wymuszanych
na wędkarzach, spowoduje skutek pozytywny dla pstrąga potokowego. Na pewno tak. Przykład Litwa i Czechy.
Więc przestańcie już bajdurzyć o obocznościach, boi ktoś sobie jeszcze pomyśli, że poświęcacie ukochaną rybę,
dla ideologii demokracji socjalistycznej - Każdy obywatel (w tym inteligent pracujący) posiada prawo, np. do
wykorzystania w sezonie ilości godzin swojego wolnego czasu na łowienie pstrągów potokowych, według swojego
uznania i jak jest taka jego wola, to dziennie zabierze 2-3 sztuki pstrągów. Wolno mu, bo kto biednemu/bogatemu
zabroni według haseł: "Róbta, co chceta", czy "Hulaj dusza piekła nima".
|