|
Nigdy nie byłem zwolennikiem totalnego "No kill", ale głównie przeciwnikiem przerzucania podczas zawodów dla
tzw. sportu wędkarskiego tysięcy ryb i rybek. Co, dla utrzymania formy, wiąże się z nieustającym treningiem
zawodniczym. Za te działania, swojego czasu, stanąłem przed Sądem Koleżeńskim, z oskarżeniem o nielojalność
wobec Kadry. Natomiast, zabieram w sezonie dosłownie kilka ryb (3-5 sztuk), tych z najbardziej pokiereszowaną
jamą gębową, resztę wypuszczam. Ponieważ jestem maksymalnie do 15 razy w sezonie na połowach ryb
łososiowatych, to siłą rzeczy łowię nie więcej jak kilkanaście p&l. Dlatego też pisałem wielokrotnie, że samo "No
kill" nie wystarczy, kiedy zwolennicy tej idei są po 100-200 razy w sezonie na wędkowaniu i przerzucają setki p&l,
z których później 10-20% ginie.
|