| |
"trzymanie się z daleka od łowienia ryb w okresie ochronnym - nawet najstarsze osobniki pewnych gatunków w okolicach tarła tracą ostrożność, dlatego złowienie takiego "okazu" to raczej wstyd niż powód do dumy,
mocny, niezawodny sprzęt, umożliwiający sprawny hol i wykluczający możliwość pozostawienia ryby z hakiem w ciele,
selektywnie duże przynęty, ograniczające brania małych i ryb i głębokie pobrania muchy "po skrzela",
szybki hol, z pełnym wykorzystaniem wytrzymałości sprzętu,
rezygnacja z przesadnego zbrojenia przynęt, w przypadku much mam na myśli wielkość haków,
użycie odpowiednio dużych podbieraków, skracające znacznie czas holu i eliminujące tarzanie ryby po kamieniach, żwirze czy błocie,
maksymalnie krótkie sesje pomiarowo-fotograficzne,"
To marta w zasadzie wyczerpuje zagadnienie jak postępować, by rybom jak najmniej szkodzić. Jest jeszcze ważna kwestia łowienia w skrajnie niskich i wysokich temperaturach. Celowego łowienia w takich warunkach. Do tego co napisał o sprzęcie można dodać jeszcze jedną uwagę. W przypadku łowienia głowacic nie da się powiedzieć, że wędka lub przypon są przesadnie mocne. Zauważ Arek, że większość skupiła się na współczuciu Tobie i żalu, że ryba padła. Chyba nie tego oczekiwałeś. Ani nieco literacki opis, ani płacz nad rozlanym mlekiem, ani włączenie wątku: łowić-nie łowić, nie ułatwiły odpowiedzi na pytanie: dlaczego ryba nie przeżyła? Trafiło na Ciebie, przytrafić się może każdemu.
|