|
Zawsze zachęcam kolegów do wzięcia ołówka i papieru lub arkusza kalkulacyjnego i porachowania dla własnej wiedzy kosztów ochrony.
Mnie , niezależnie od założeń, zawsze wychodziło więcej niż przyjete kwoty na zarybienie.
Przyjęte przeze mnie kwoty na zarybienie były wyższe niż z przyjętej przez RZGW oferty na dany obwód, a ochroną były objete tylko ciekawsze fragmenty obwodu.
Gdy pomyslę o kosztach ochrony wód zagrożonych autentycznym kłusownictwem ( w odróżnieniu od klusownictwa wędkarskiego), gdzie strażnik nie powinien chodzić sam, o 24 godzinach na dobę z weekendami i 12 miesiącach koniecznej ochrony - szczęka mi opada.
Życie jest takie wredne, że złoczyńca ma mnóstwo czasu na czekanie na sposobność, a amator czasu nie ma. Dlatego niespecjanie wierzę w dobrą ochronę realizowaną społecznie.
Dletego też rachuję koszty i swoje wiem.
Może w przypadku Sanu 50/50 wystarczy. Gdzie indziej - wątpię. Są też obwody gdzie pewnie wyjdzie mniej na ochronę.
Nie będę się rozwodzil na temat przychodów, bo to jeszcze inna bajka.
Pozdrawiam
Paweł
|