Odp: uratuj moją rzeke Stwiąąż
: : nadesłane przez
Krzysztof Dmyszewicz (postów: 9496) dnia 2010-04-04 17:10:15 z *.chello.pl
Jak by były nakłady to i by były efekty. Problem w tym, że nikt nie chroni rzeki. Tam nie ma żadnych nakładów. I jaki ustawodawca. Nie masz zielonego pojęcia jakie są składki w PZW i na jakie cele się je płaci. Za brak ochrony Strwiąża odpowiadają konkretni ludzie. Biorą pieniądze i nic nie dają w zamian.
pozdrawiam
Leszek
Na forum flyfishing ludzie prześcigają się w sformułowaniach typu "nie masz zielonego pojęcia" albo "nie masz bladego pojęcia"... Skąd Pan wie jakie mam pojęcie? Może mam większe niż Pan? A może nie? Nie może Pan tego przecież wiedzieć, to oczywisty absurd sugerować komuś co wie a czego nie wie.
Jak to jaki ustawodawca? Ten ustawodawca zabiera poprzez przepisy i instytucje obwód rybacki gdy użytkownik nie zarybi wody. Dlaczego nie zabiera tego obwodu gdy nie ma ryb w łowisku? Co jest ważniejsze - efekt czy nakład? Co mnie obchodzą nakłady jakie stoją za wykonaniem drogi po której jadę. Jadę i nie mam ochoty wpadać w dziury, a jeżeli wykonawca który wygrał przetarg za te dziury odpowiada, to powinien być wycofany z kolejnych przetargów. Finito. Mnie nie interesuje brak troski o Strwiąż ze strony użytkownika, ja z użytkownikiem nie mam ochoty w ogóle na ten temat rozmawiać, bo i po co? Mnie interesuje prawo które zakaże pobierania opłat za puste wody. A więc prawo z narzędziami do sprawdzania rybności wód. Monitorowanie nakładów (a więc m.in.zarybienia) można olać i monitorować wyłącznie efekty.
Prawo powinno być takie:
Chuj nas obchodzi jak Pan sobie sprawisz rybne łowisko, chcesz Pan pobierać opłaty za licencje wędarskie - w wodzie mają być ryby. A jak Pan to zrobisz to już Pana sprawa. Jak woda będzie pusta - wypowiadamy Panu umowę i finał.
Teraz ku ogólnej radości prawo jest takie:
Masz Pan zarybić obwód rybacki w określonej ilości. A czy później będą w łowisku ryby czy nie - chuj nas to obchodzi, my nie wędkarze.