|
SSR wyłącznie sprawdza karty dziadkom i dzieciakom, ewentualnie uprawia zbieractwo narzędzi kłusowniczych z uwagą, by przypadkiem nie trafić na kłusownika.
Jedynie PSR i pilcja robią jakieś kontrole, bo SSR spotkałem w ciągu 30 lat z wędką może 3 może 4 razy, a PSR i policję to rocznie spotykam tyle.
Kolego jesteś bardzo niesprawiedliwy w stosunku do wielkiej rzeszy aktywnych strażników SSR którzy odwalają kawał roboty , i nieraz na nich w głównej mierze opiera się ochrona wód. Niestety SSR ma stosunkowo małe uprawnienia . Z kolie PSR jest bardzo nieliczna , w woj małopolskim jest 5 posterunków poza Krakowem przeważnie po 2 strażników na posterunek, na ten areał wód którym się zajmują jest to po prostu nie wystarczające.
PZW poprzez urzymanie mięsiarskiego regulaminu, jest winne wytworzonej świadomości wśród wędkarzy, że ryby są po to żeby je wszystkie brać.
W tym stwierdzeniu jest dużo racji. Najrozsądniej by było aby każda woda miała ustalona własne nieprzekraczalne limity ilościowe oszacowane na podstawie zbadanej produktywności naturalnej danej wody. W tym wypadku zabieranie ryb mogło by być np. reglamentowane poprzez zróżnicowanie licencji np , podstawowa no kill , a do tego dokupywane np limit 20 kg ryb spokojnego żeru opłata X a drapieżnik Y. ittp oczywiście musiał by ten system podlegać szczegółowej obowiązkowej i pełnej rejestracji zabranych ryb
|