|
Jerzy, nie zapominaj że chodzi tu o coś więcej niż w stowarzyszeniu miłosników gry w bilard, realizujących hobby w zamkniętych salach.
Tutaj mamy do czynienia z przyrodą, z dostępem obywateli do rekreacji, turystyki, a to wszystko w warunkach środowiska naturalnego, podlegającego szczególnej ochronie.
Wędkarze sobie nie wykopali jezior, żeby mieć prawo robienia co chcą z daną wodą.
Takie prawo dzierżawy musi być ograniczone tak, by potencjalnie każdy obywatel kraju mógł z tego korzystać bez poddawania się weryfikacji osobom o i tak wątpliwych kwalifikacjach.
Nikt nie może być poszkodowany z powodu nieprzynalezności do stowarzysznia. Ograniczanie dostepu do łowiska, wyższe opłaty, są tym ograniczeniem.
Jeśli ktoś chce odsunąc konkurencję z łowiska, niech je wydzierżawi sobie jako firma, a nie stowarzyszenie. I wtedy proszę bardzo - zamknąć, zagrodzić, samemu łowić.
Moi przedstawiciele w rządzie i TZGW wydzierżawili wody do stowarzysznia nie po to, żeby się opłacało, bo stowarzyszenia podatków nie płaci. Tylko po to, żeby udostepniało wody do rekreacji. Utrudnianie tego jest sprzeczne z intencją wydzierżawiającego.
Gdyby nie ta intencja, to wody byłyby dzierżawione jedynie firmom, spółkom rybackim, bo ci zapłaciliby do budżetu podatki.
|