| |
Panie Piotrze ja nie rozpatruję czy jest dużo pstrąga w Myczkowcach czy mało. Mi zależy aby wytworzyć populację pstrąga jeziorowego, która może samodzielnie istnieć. Do tego trzeba wpuścić bardzo wiele ryb aby w wyniku naturalnej selekcji zaszły procesy ewolucji i zachowania umożliwiające rozród i przeżycie zostały zapisane w DNA ryb. tylko takie ryby mają szanse odtwarzania się. Inaczej jest to tylko staw hodowlany do którego corocznie trzeba wrzucać nowe nieprzystosowane ryby. Myczkowce to przecież sztuczny zbiornik który nie posiadał własnych zespołów ryb. Dotychczasowe fiasko gospodarki trocią w zbiornikach Południowej Polski moim zdaniem wynika z lekcewarzenia zasad genetyki i nieprzestrzegania praw ekologii.
Wszelkie sztuczne twory niemogące się bez ingerencji człowieka utzymać są drogie i nikt nawet PZW nie wytrzyma ich utrzymania. W tym przypadku nic by się nie stało gdyby ZG miast marnować pieniądze na bzdury, część przeznaczył na ogólnopolskie łowisko, które mogłoby być chlubą PZW.
Mimo wszystko życzę sukcesu w Myczkowcach.
pozdrawiam
|