|
ze swojej strony napisze tyle:gdybym mieszkal nad rzeka, nad ktora co tydzien lub dwa ktos organizuje mistrzostwa czegos tam i zamyka mi wode w chwili kiedy chce i potrzebuje sie zrelaksowac, to...ma grunwald zapewniony z mojej strony.nie mozna przeginac paly. bedac w nowej zelandii na kilka miesiecy przed mistrzostwani swiata ,zapytalem goscia pracujacego w tamtejszej agencji rybackiej, dlaczego zawody nie sa organizowane na najlepszej i najbardziej nadajacej sie do tego rzece w regionie, tylko na jakis strumykach? odpowiedzial ,ze gdyby ktos probowal wylaczyc ta rzeke choc na chwile z wedkowania, to bylaby wojna, bo ucierpialby lokalny biznes turystyczny . poza tym rzeka jest publiczna i ludzie chca miec gdzie lowic bo to przede wszystkim ich rzeka, a zawody maja w nosie .czy ktos w polsce mysli w ten sposob? z tego co czytam ...watpie... a chyba warto- zeby za mocno nie rozpedzac tego chyba juz mocno rozpedzonego pociagu do... lowienia ryb na czas...ktore samo w sobie nie jest jakims zlem , ale kiedy zaczyna byc uciazliwe dla innych korzystajacych z wody, to znaczy ze ktos zrobil jeden krok za daleko.
|