|
ze swojej strony napisze tyle:gdybym mieszkal nad rzeka, nad ktora co tydzien lub dwa ktos organizuje mistrzostwa czegos tam i zamyka mi wode w chwili kiedy chce i potrzebuje sie zrelaksowac, to...ma grunwald zapewniony z mojej strony.
O- a jakie sposoby na prywatną wojnę znasz? Ja mam tylko jeden pomysł. Na dwa - trzy dni przed zawodami na danej wodzie zrobić zlot, tak w 50 osób i skłuć większość ryb. :)
Choć w niektórych przypadkach nie trzeba. Zawodnicy sami sobie kłują ryby na treningach. Po takim treningu 3-dniowym, po zawodach, nie ma po co przez miesiąc przyjeżdżać....
poza tym rzeka jest publiczna i ludzie chca miec gdzie lowic bo to przede wszystkim ich rzeka, a zawody maja w nosie .czy ktos w polsce mysli w ten sposob?
No, ja tak myslę. Poiwnienem jednak mieszkać w Nowej Zelandii, bo tu za takie myslenie, że rzeki są dla wszystkich a nie tylko wybranych, grozi łatka roszczeniowca :)
|