|
Rąbnąłem się przez te emocje. Nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to, że nie dam ani grama swojej energii na coś, co mi będzie pachnieć niejasnym sposobem eksploatacji tej energii. Jeśli jako gospodarujące trociowym OS nowopostałe koło PZW będziemy mogli ściągać opłaty jednodniowe za połów troci w styczniu - wykorzystując sztywniejszy popyt na łowienie w tym miesiącu - gdy jest dużo wędkarzy i ta kasa pójdzie na ochronę naszej rzeki albo dorybienie - to mi takie coś energii dodaje zarówno do pracy jak i zapłacenia nawet 3600 zł rocznie. Natomiast jak to ma zostać przejedzone na bzdety (zawody, puchary wódeczka, nieprofesjonalne zarybienia itp.), to ja się tak nie bawię.
Panie Krzysztofie,
Z tego zaprzeczenia, ciągłego zaprzeczania, nieustannego używania negatywnego języka nie wynika nic pozytywnego. Zarzeka się pan wciąż, na co pan "nie da", a nawet kiedy pojawia się jakiś przebłysk tego, na co pan moze by i "dał", to od razu obwarowane mnóstwem zastrzeżeń.
W zasadzie, poza tym negatywnym nastawieniem, podchodzi Pan do zagadnień roztropnie. Jednak lepiej , o wiele lepiej, zastanawiać się nad tym, na co Pan przeznaczy swe pokłady entuzjazmu i rozpierającej, choć mocno rozproszonej, energii.
Ja postepuję podobnie, jak każdy rozwazny człowiek, ale nie zastanawiam się, na co "nie dam", nie tylko dlatego, że nie chce, ale tez dlatego, że zdaję sobie sprawę z tego iż spraw, w których moge uczestniczyć jest zdecydowanie mniej niż takich, w których nie mogę. Dlatego też deklaruję, że przeznaczę, tak jak do tej pory, swoją energię na udział, wspieranie czy inicjowanie przedsięwzięć, z których w ostatecznym rozrachunku będzie istotny pozytek. Przeznaczę na sprawy ważne, nawet jeżelimczęść tej energii i wysiłku zostanie rozproszona przez niesprzyjające czynniki. Niemniej jednak, wiedząc sporo, jestem w stanie oszacować, czy w ostatecznym rozrachunku bilans wyjdzie "na plus".
Przeznaczę swój wysiłek i energię na współpracę z ludźmi, do których ma zaufanie, że warto z nimi współpracowac, a jeżlei będę miał wątpliwości, to będe postepował w taki sposób, żeby negatywny wpływ zjawisk ograniczać.
Z Pańskiej wypowiedzi wynika, że byłby Pan, ewentualnie, przy wszystkich zastrzeżeniach, zrobić cos w najbardziej bezpośrednim otoczeniu, mając wpływ na to. Otóż, zapewniam Pana, że skupianie sie na wpływie na najbliższe otoczneie oznacza, że wpływu nie będzie Pan miał. Żeby mieć wpływ na to, co blisko, trzeba ogarniać swoim wpływem to, co o wiele szersze. Bo nigdy nie udaje się w pełni kontrolować zjawisk, a im większy zakres się ogrania, tym większa jest ta część, nad którą sie rzeczywiście panuje.
Siedząc w zamkniętym grajdołku bezpośrednio otaczającym, zawsdze będzie się miało poczucie osaczenia, reagując ze złością na to, nad czym nie może się zapanować
W stowarzyszeniu sie da .... prawie wszystko, albo nawet wszystko z tego, co Pan wymienił.
A więc się da. Wie pan, to jest szalenie ważne. Wkład niepracujących w łowsku musi być uzupełniony finansowo - inaczej będzie lipa. Proszę ostatecznie to potwierdzić lub zaprzeczyć: TAK czy NIE????
Da się, pod warunkiem, że ma się zdolnośc wpływania na bieg spraw, na podejmowanie decyzji. Krzykiem czy bezsilnym "poczuciem słuszności" niewiele się zdziała. Jeszcze jedną z maksym prawnych, do tych, które wcześnmiej przytoczyłem, jest taka, że "prawo ustępuje przed siłą". Więc nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze mieć siłe, żeby ja wprowadzić. A w dzisiejszych czasach ta siła bierze się ze wspólnej aktywności ludzi zgadzających się co do spójnego systemu wartości.
O tym, co zawarł Pan w spwoim pytaniu "śledczego" pisąłem Panu już kilka razy, a Pan wciąz wraca do tego samego. Nie doczytał Pan pewnie tej propozcji zmian w Statucie, o które Pan wczesniej pytał. A nieładnie. JAk ktoś odpowiada, to wypada się z tym zapoznać. Tam jest wyraźnie napisane, że ten, kto nie wykonmuje pracy na rzecz stowarzyszenia, "może wnieść ekwiwalent pieniężny równoważny oczekiwanym efektom wykonywanej pracy". Nie najniższemu wynagrodzeniu za pracę, w dodatku netto, ale wartości wykonanej pracy. Bo to wartośc wykonanej pracy stanowi o przychodach stowarzyszenia. Pozorne "ekwiwalenty" w postaci 10-20-30 zł na rok, czy 10 zł za godzinę pracy, sa śmiesznie niskie. Ale to właśnie efekt myślenia 'kombinatorskiego".
Natomiast, ponownie, nie wystarczy wiedzieć, w jaki sposób zrobić coś lepiej, nie wystyartczy miec rację, trzeba miec wpływ na to, żeby tak się stało, żeby takie zasady obowiązywały. Na uzyskiwanie tego wpływu warto przeznaczyć wysiłek, bo w efekcie daje on pożyteczne skutki.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|