Odp: Dżentelmeni nad Sanem(powrót).
: : nadesłane przez
tabu (postów: 90) dnia 2008-06-24 22:39:38 z 217.144.223.*
Ha ha ha hja ha ha ha. Ubawilem sie!!! Wlasnie wrocilem z sanu (w polowie zurowatego po burzach) i czytam sobie posty na forum... I walka!!! Ludzie, wy sie niedlugo pozabijacie :)
Ponad 20 lat jezdze na san i nigdy(!) nie mialem zadnej scysji - czy to z miejscowym czy przyjezdnym. Dlaczego? Moze dlatego ze sam pierwszy mowie dzien dobry lub co slychac... Jak gosc nie odpowiada to stwierdzam ze to samotnik (pustelnik :)) i juz mu nie przeszkadzam :)
Jak ktos mi wchodzi w rowek to kwituje to glosnym smiechem I juz po chwili mam luz.
Mieszkalem w laczkach u niejakiego Wladka (pewnie wiecie o ktora stancje chodzi :)) przez trzy dni i przez trzy dni nie lowilem w laczkach mimo ze do wody mialem 200 metrow. Dlaczego? bo w wekeendy jest tlum a ja lubie polowic w spokoju i ciszy a takie miejsca mozna znalezc w odleglosci 1-2 km od tej miejscowosci...
Badzmy dla innych zyczliwi to moze inni nie beda chcieli nam "ryja obic" :)
Zacznijmy sie cieszc naszym chobby to moze wejscie wedkarza w nasze stanowisko nie bedzie tak razic.
Pomijam juz fakt ze na znanych miejscowkach byla kicha (lipien naprawde slabo zerowal) a w omijanym przez wszystkich miejscu ladnie polowilem (lacznie z niewielka glowka - mala ale zawsze :))
Pozdrawiam zyczliwie i pozwalam lowic kolo siebie w odleglosci ktora nie splacze nam linek :):):)