|
Co do zasadności wpuszczenia tęczaka do wód otwartych- nie chcę podejmować dyskusji, nie uważam jednak, że dopuszczenie go do zarybień świadczy o początku cywilizacji wędkarstwa. Proszę poczytać posty marcins-a, reprezentuje naprawdę zdrowe poglądy, zresztą nie tylko w tej sprawie.
Panie Romanie,
Co Pan rozumie jako "cywilizację wędkarstwa"? Bo to ważne, a pewnie różne w różnych okolicach świata .... nawet Polski ....
Bo czymś innym będzie na 75 ha rzeczek pstrągowych lubelszczyzny, z których chce korzystać 1000 "pstragarzy", a czymś innym na Pomorzu, zasilanym jeszcze rybami wędrownymi z "rezerwuaru' Bałtyku .... jeszcze czymś innym na Podhalu czy na Podkarpaciu ....
Widzę rozsądne podejście marcins-a, szczególnie wobec wód irlandzkich, gdzie mnóstwo wody i morze wokół zaspokaja stosunkowo niewielu chętnych ... ale już za Morzem Irlandzkim rozciąga się kraj, w którym wód płynących "jak kot napłakał", a muszkarzy milion .... i zupełnie odmiennie wyglada tam efekt racjonalności myślenia ....
Czy dostosowywac łowiska do wędkarzy, czy wedkarzy do łowisk, czy podejmować próby "wypośrodkowania"? Jak odnieść to do warunków funkcjonowania w poszczególnych krajach? W poszczególnych częściach Polski? W poszczególnych wodach, w tych względnie jeszcze "naturalnych" i w tych bezwzględnie, całkowicie zurbanizowanych?
O ile można jakoś "pośrodkować" w obfitych wodach Sanu, Dunajca czy rzek Pomorza, o tyle gdzie znaleźć ten "złoty środek" na wspomnianych 75 hektarach lubelskich wód z 1000 chętnych?
To "cywilizowanie" jest trudne, bardzo skomplikowane, wielokierunkowe, wymagające dostosowania do warunków panujących, a najbardziej chyba trzeba się bać tych wielu, dla których wszystko jest "bardzo proste".
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|