|
Szkoda że tych zasad ekonomii nie chcesz wprowadzać do gospodarowania na wodach Skarbu Państwa - czyli naszych wspólnych, tylko tworzyć jakieś komuny wędkarskie ( czyt, koła PZW) rozdzielające korzyści między członków komuny :)
Tomaszu,
A gdzież Ty wyczytałeś, że nie chcę? Czy że nie wprowadzam? Na tyle na ile to możliwe teraz, kiedy tak wielu się przed tym opiera? A czytałeś o bilansowaniu? Albo o tym
na co nas stać? A że wspólnie? To cóż w tym złego? Takie postepowanie, moim zdaniem, pozwala na najlepsze zagospodarowanie posiadanych zasobów. I na wpływanie na bieg spraw. Jak pisał Milton Friedman, zadając pytanie o wspólnotę: “What I and my compatriots can do through government to help discharge our individual responsibilities, to achieve our several goals and purposes, and above all protect our freedom.” (Co ja i moi rodacy możemy zrobić, używając rządu, w celu uwolnienia naszych indywidualnych odpowiedzialności, aby osiągnąć nasze cele i zamierzenia, a przede wszystkim chronić naszą wolność"). To samo dotyczy działań demokratycznych, to samo dotyczy działań obywatelskich i stowarzyszeniowych, na których obywatelskość się zasadza. Bo kultywowanie podziału na "władzę i społeczeństwo" oznacza, że albo władza jest "dawcą", a społeczeństwo - "beneficjentem", albo władza jest "panem", a społeczeństwo "poddanym". I jedna i druga sytuacja jest "chora". Bez odpowiedzialności i samodzielności wyrażanej w samorządności rozwój jest spowolniony.
Co do jednego się z tobą nie zgodzę. Co do wymagania, aby każdy Polak na siłę budował kraj, rezygnując w własnych korzyści i ułatwień. Niestety, nie jesteśmy na poziomie innych narodów, których obywatele kupują głównie krajowe produkty.
Nie musisz się nie zgadzać, bo niczego takiego nie twierdzę. Nic na siłę. To, o czym napisałem dotyczy tylko wartościowania sytuacji. Każdy postępuje według tego, co uznaje za swój interes. Problem tylko w tym, czy ten interes ma być krótko- czy długoterminowy. Warto też przy tym zastanowić się nad kwestią bogacenia sie innych narodów, które teraz udzielają naszym rodakom gościny. To nie dlatego kupują swoje, że ich na to stać, ale dlatego ich stać, że rozwijali swój kraj przez dziesięciolecia. Weź przykład Finów, którzy nie dali sie zdobyć Rosjanom podczas wojny, a po wojnie spłacali, w bardzo ciężkich warunkach, kontrybucje wojenne jako naród. Po czym nabrali takiego rozpędu, że kiedy spłacili juz nalezności, wytworzyli fiński "cud gospodarczy" lat 70-tych i 80-tych. I dziś wszyscy znają Nokię, Rautaruuki, Rappalę, i wiele firm, budowanych przez Finów, a znanych na całym świecie. Taka jest siła wspólnego działania. Podobnie sprawy się mają w naszym wędkarstwie. O czym już nie raz i nie dwa pisałem, dając przykłady. Jeżeli nie będziemy dbać o swoje, to nikt o to nie zadba. I to o swoje w długiej perspektywie, a nie doraźnie.
Zresztą, my naszych krajowych też mamy już mało, bo sprzedaliśmy wszystko co miało wartość za parę groszy. Z zakładami farmaceutycznymi na czele, a teraz kupujemy tabletki z marżą 10 000 % którą zarabiają zagraniczniaki.
I po tym wszystkim mamy prawo wymagać patriotyzmu lokalnego? Czy młodzież rozpoczynająca pracę ma gwarancje że kasa zatoczy kółeczko i wróci do nich w ten czy inny sposób? Bardzo mi przykro, ale to właśnie u nas ta kasa zostanie po drodze ukradziona, zaginie w podatkach i drakońskich marżach (o które mnie kiedyś oskarżałeś).
Najłatwiej sprzedać, choć czasem warto, żeby przyciągnąć inwestycje, umożliwiające większe efekty włożonej pracy. To samo dotyczy organizacji wędkarstwa. Jasno widać, na przykładach, że warto skomercjalizować kawałek rzeki, utworzyć łowisko licencyjne, żeby osiągać dochody umożliwiające sensowne inwestowanie i wprowadzanie coraz bardziej racjonalnego zagospodarowania na pozostałych wodach.
Ponieważ jednak w wielu zdaniach się z tobą zgodzę (co do analiz problemu itp.), pozostaje mi prosić cię o jeszcze jedno na przyszłośc. Zejdźmy z naszych "stołków" obojętnie jak wysoko czy nisko one stoją, czy pieczemy chleb dla ludu czy organizujemy pracę tysięcy osób. Proszę, opuśc czasem swoje towarzystwo i posłuchaj zwykłych ludzi. Zwykłych i prostych, w najlepszym słów tego znaczeniu. Oni zyją innymi problemami, niż zmiana domu czysamochodu z luksusowego na mega luksusowe. Tylko z perspektywy tych osób można diagnozować społeczeństwo i podawać recepty. Recepta dla 5% populacji jest nic nie warta, to taka "witamina C" - na ogół nie zaszkodzi, ma ogół nie pomoże
Pozdrawiam muchowo, bo do maja jestem muchołapem (na ryby za bardzo nie liczę ) :):)
Tomku,
Ja stoję mocno, twardo na ziemi. Znam doskonale sytuację "zwykłych ludzi", daleki jestem od skupiania się na kwestiach "luksusów", jednak ta znajomość rzeczy nie przesłania mi znajomości potrzeb i konieczności. Nie da się rozdawać z pustego. Tu i Salomon nie poradzi. Jak napisałem w artykułach wyżej cytowanych, nie można konsumować więcej niż się wytwarza, naruszając zasoby, bo to prowadzi do bankructwa.
Patrząc na takie realia jestem jednocześnie zwolennikiem twardego i zdecydowanego "równania w górę", porzucania zakorzenionej mentalności "równania w dół". Jestem zwolennikiem dawania szans, a nie rozdawania łatwych rozwiązań, dawania "wędki", a nie "ryby". Jestem też zwolennikiem całościowego liczenia obrotu w zakresie gospodarowania wędkarskiego i proponowania tego, co jest możliwe, a nie tego, co jest mrzonką. Dlatego też, (rozumowanie zatacza koło i wraca do punktu wyjścia - co należało udowodnić), jestem za rozwijaniem świadomego, wspólnotowego, stowarzyszeniowego modelu wędkarstwa, opartego na posiadanych zasobach, mając świadomość, że nie ma dość kapitału na zagospodarowanie wszystkich wód na zasadach komercyjnych. Jednocześnie, jestem zwolennikiem ograniczania "rozdawnictwa", wymagając albo wnoszenia kapitału pracy albo kapitału finansów w to wspólnotowe gospodarowanie. Ze wskazaniem na prace, bo znając sytuację wielu środowisk w Polsce zdaję sobie sprawę, że o pracę łatwiej niż o pieniądze. Z wykorzystaniem „wszystkich odpowiedzialności” czyli umiejętności, sprawności, chęci, profesjonalizmu, jakimi dysponuje wspólnota wędkarzy, do zarządzania tym wspólnym przedsięwzięciem.
Jestem przekonany, że takie nastawienie rozszerzy się wśród wędkarzy, tak jak się to dzieje już teraz, przynosząc racjonalne efekty.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|