| |
Jerzy, ja nie biadolę. Obecna struktura PZW wymusza szereg działań na pracownikach i działaczach które generują całą masę działań tak, że już nikt nie ma głowy na prace proprzyrodnicze. Dyrektorzy, Prezesi maja zajęta głowę zebraniami sprawozdawczymi, zarybieniami, wnioskami, zawodami itp. tego jest cała masa. Już nikt nie ma głowy na środowiskowe dyrdymały. Oczywiście, że strukturę można zmienić i to od wędkarzy zależy jak będzie wyglądała w przyszłości.
Ja tylko wykazuję, że istnieje druga możliwość tj. organizacja która nie jest konkurencyjna do struktur PZW, która zajmuje sie tylko działaniem dla dobra rzek. Której prezes nie musi jeździć na kilkadziesiąt zebrań sprawozdawczych w roku i tyle samo zawodów wedkarskich, nie mówiąc o posiedzeniach prezydium i zebraniach ZG.
Zazwyczaj jest tak, że jest więcej niz jedna droga do celu.
Pozdrawiam
|
