|
Zazwyczaj jest tak, że jest więcej niz jedna droga do celu.
Święte słowa. Swego czasu, był pomysł zorganizowania się w inną organizację niż PZW, nie mającą tego całego bagażu PRL-u ze sobą, nie gospodarującą na wodach, tylko wpływającą na sprawy właśnie ekologiczne, na sprawy ustaw. I to by się dało zrobić, bo sam w takiej organizacji byłem, próbowałem namawiać do jakiś wpólnych przedsięwzięć. Jest tylko kwestia ilości chętnych do pracy i ich możliwości czasowych. Okazuje się, że na prawdę nie ma chętnych, mimo że wczesniej się deklarowali. Nie mówiąc już o umiejętności wspólnego dogadywania się i zawierania kompromisów - jesli już ktoś coś wie i coś robi, zwykle uważa się za alfę i omegę. Dlatego zorganizowanie skutecznego lobby teoretycznie jest mozliwe, praktycznie niewykonalne.
Trzeba zrozumieć realia, potrzeby ludzi i tworzący się rynek. Może jednak lepiej sprywatyzować PZW i uwłaszczyć działaczy, pewnie zaraz im się zmienią priorytety :)
Jak mówisz, jest wiele dróg, a która jest najskuteczniejsza twoim zdaniem?
|