|
Ma Pan rację, dałem się ponieść emocjom ale szlag mnie trafia gdy na kolejnym zerowym wyjeździe słyszę o jatkach czy to w czasie letniej przyduchy czy na tarle. A propos, czy Pan jako, no własnie, specjalista? naukowiec? widzi jakiś sposób walki z letnią przyduchą na rzekach górskich? Nie mówię o rozwiązaniach systemowych jak ograniczenie zanieczysczeń organicznych itp ale doraźnych? Jeziora się napowietrza, nie wiem z jakim skutkiem. A co mozna zrobić dla rzek? Czy, przy ciągle zmniejszających się przepływach naturalnych i wycince drzew nadbrzeżnych czeka nas wydłużenie krainy leszcza do źródeł? Czy jednak zapory, na które tak wszyscy klniemy nie ratują sytuacji, przynajmniej chwilowo?
|