|
Myślę, że po obserwacji tego co działo się nad Sanem moge podsunąć ciekawe rozwiązania. W naszym przypadku, ustaliliśmy zamkniete odcinki (około 200metrowe) z całkowitym zakazem dojścia do wody( nie tylko wędkowania) dla tych co nie chcieli sie zastosować mieliśmy przykre niespodzianki. Problem w tym , że takie procedury strasznie długo trwają, często dla ryb śmiertelnie długo... Z drugiej strony mówimy kłusownicy ale tak naprawde to bandyci którzy mogą zaatakować wędkarza czy strażnika a nawet zabić. Mają głęboko gdzieś nasze przepisy i nasze gadanie. Rozumieją za to dziurawe opony i kamień na przednim siedzeniu. Od tej pory moje ryby mają spokój...
|