| |
Nie zmieniaj tematu i nie odsyłaj mnie na Korsykę. Napisałeś o Dyrekcji TPN, że nic nie robi, aby pstrągi były w górskich potokach. Jeżeli miał to być negatywny przykład gospodarownia w PZW, to z pełną stanowczością stwierdzam, że "czepianie się" TPN'u było z Twojej strony pudłem.
Sam piszesz "Brak ryb w tamtym terenie jest spowodowany przegradzaniem rzek urządzeniami piętrzącymi bez przepławek" Zgodzisz się ze mną, że wszelkiego rodzaju tamy i zapory znajdują się poza granicami TPN.
Mój dziadek wspomina pstrągi, które na tarło wpływały do Potoku Chochłowskiego, ba! Widział nawet pstrąga w jednym ze żlebów na Wyżniej Chchołowskiej. To że dzisiaj pstrągi wpływają na tarło do potoków górskich tylko w śladowej ilości nie jest winą niegospodarności Dyrekcji i pracowników TPN. Ponadto jak myślisz, czy taki potok płynący średnio 5-6 km w granicach parku, jest oderwanym od pozostałego ekosystemu rzeki? Jak widzisz rozwiązać technicznie zarybianie tych pary km wody? Twoim zdaniem Park ma zarybiać potoki pstrągami, a my je bedziemy niżej łowić? A może przegrodzimy rzekę siatką, żeby ryby nie uciekały?
Drogi Leszku, nie czuję się osobą kompetentną, żeby przedstawiać Ci tutaj historię bytności pstrąga potokowego w potokach leżących obecnie w granicach TPN. O ile mnie pamięć nie myli jedyną doliną w Polskich Tatrach, gdzie występowały stale i nadal występują pstrągi była /i stąd chyba nazwa/ Dolina Rybiego Potoku wraz z Morskim Okiem. W pozostałych potokach okresowo występował pstrąg, łosoś /choć tu nie ma zgodności wśród historyków, niektórzy twierdzą, że była to troć wędrowna/ i sporadycznie lipień. Na tym zakończmy ten temat, a na przyszłośc proponuję trochę sie zastanowić przy dobieraniu przykładów.
Pozdrawiam Zbyszek
PS. Swoją drogą, też nie podoba mi się obniżanie wymiarów ochronnych na zawodach ;)
|