| |
Trochę cierpliwości, od września będziemy zarybiali cały obwód. W tym roku stanowczo nie chciałem ułatwiać kłusownikom zaboru tęczaków z płytkiej i ciepłej wody, którym nieodmiennie kończyło się zarybianie góry górnej Raby w lecie. Do tego stopnia, że ponieważ moi oswojeni kłusownicy nie dali mi gwarancji, że ryb przypilnują, oświadczyłem im, żeby po prostu dojeżdżali w lecie do Myślenic. Wędkarzy w lecie jest naprawdę mało i pewnie by się pomieścili gdyby zechcieli łowić dzikie ryby i w odpowiedniej porze na całym obwodzie. Ale nawet w środku dnia wolne są następujące miejsca:
- pierwszy basen na dolnym jazie (należy do obwodu i nie ma na nim obrębu ochronnego), najgłębsze miejsce obwodu, świetne do nimfy dla trzech zaprzyjaźnionych wędkarzy,
- rynna pod lewym brzegiem zaraz powyżej, do mokrej, suchej i streamera, z udanymi nasadzeniami włosienicznika krążkolistnego i rdestnicy kędzierzawej w wodzie (prosimy nie deptać),
- rynna pod prawym brzegiem od lotniska aż w rejon dolnego jazu, gdzie zatrzymiują się wszystkie tęczaki co spłynęły z góry,
- dwa wjazdy powyżej restauracji "pod Grzybkiem" w Stróży.
Jeśli koledzy uważacie to za stosowne, to włączę do regulaminu w przyszłym roku nakaz zachowania dystansu odpowiedniego, na przykład 25, 30 lub 50m pod rygorem konfiskaty zezwolenia. Byłem do tej pory przeciwny temu nakazowi, bo miejsc było bardzo mało - ale to się właśnie zmieniło i staję się bardziej skłonny do "wymuszania" grzeczności i kultury w stosunku do preferowanego przeze mnie "oczekiwania".
Co do nie zarybiania górnej Raby: spowodowało poszerzenie kręgu oswojonych kłusowników z Pcimia, czym się cieszę, bo może mi się uda w przyszłym roku uzyskać jednak jakieś gwarancje współpracy. Na razie sami mi radzą góry nie zarybiać i wolą łowić w tłoku w Myślenicach...
|
