|
Panie Jurku,nie mogę się z panem zgodzić.
Idąc pana tokiem rozumowania lepsi od :muszkarzy"byli kiedyś ci którzy łowili na końskie włosie..Bo łowili mniej ryb.bo był w tym romantyzm tid,itd...
Zapominamy,że jednak mimo wszystko chodzi o złowienie ryby.Bo jesli nie..Kwiatki można wąchać bez trzymania wędki w dłoni..Nie mówię tu o zabieraniu ryb z wody.Mówię jedynie że każdy z nas wybierając się nad wodę robi to z nadzieją złowienia ryby.Dziwi mnie taie podejście do spiningu czy obciążonej nimfy gdzie gani się tę metodę za jej skuteczność.A czemu niby służą coraz to lepsze i droższe muchowe kije,sznury,przypony,kołowrotki itp..-ZWIĘKSZENIU SKUTECZNOŚCI -nieprawdaż?
Każda nowa metoda ma na celu zwiększenie skuteczności.Czy to ciężka nimfa czy też coś innego.Nie może pan jej potępiać tylko dlatego,że jest bardziej skuteczna od tej którą pan stosuje nawet od kilkudziesięciu lat...Nie tędy droga.
Nie chcę zaczynać dyskusjii która metoda jest starsza..mucha czy spinning.To bez sensu.
Jestem oczywiście za ograniczeniem presjii wędkarskiej ale nie kosztem jakiejkolwiek grupy wędkarzy.W ten sposób dojdziemy kiedyś do tego ,że np mój sąsiad-wspaniały spiningista będzie musiał jeździć na ryby 100 km bo ma"nieszczęście"mieszkać w górach..
Pozdrawiam
Tomasz.Sz.
|