|
Panie Tomaszu,
Dziękuje za tę prowokację. Zawsze lepiej (a czasem łatwiej) napisać więcej w formie dyskusji niż wykładu ex cathaedra.
Cieszę się również, że pewne sprawy, dość oczywiste zresztą, są coraz bardziej powszechnie rozumiane.
Jestem zwolennikiem różnorodności, skłonnym do tolerowania róznych zjawisk ale w granicach, w których tolerowanie jest mozliwe. Warto pamiętać, że tolerancja nie unieważnia wartościowania. Toleruje sie sprawy, z którymi sie nie zgadzamy. Dlatego napisałem o tym, że pewne metody, przynęty czy sposób ich użycia mogą być szkodliwe i wtedy nie powinny być tolerowane. Tolerancja nie jest bezwzględną wartocią, choć niektórzy zdają się tak sądzić. Z kolei tolerancja działać musi w obie strony. A wyznacznikiem jest efekt, który jest sumą zdarzeń. Czyli - jeżeli pojemność łowiska albo sposób jego prowadzenia oraz wiele innych czynników na to pozwalają to można dopuścić wszystkie metody i sposoby łowienia. Jeżeli jest przeciwnie, to mimo zamiłowania do swojej metody spiinningiści powinni tolerować to, że woda staje się tylko "muchowa" w imię ograniczenia presji wędkarskiej czy innych czynników ważnych dla utrzymania trwałej jakości łowiska albo przyjemności wedkowania w nim.
Ważnym jest też szacunek dla kolegów. Niekiedy trudno pogodzić na jednej wodzie współistnienie różnych technik. Choćby przez konieczność respektowania osobistej przestrzeni poszczególnych wędkarzy. Z tym miewamy problemy. Zwłaszcza w sytuacji róznego zasięgu działania różnych metod.
Tak więc niekiedy ograniczenie metod wędkowania czy przynęt stosowanych może mieć racjonalne uzasadnienie, a jego wprowadzenie powinno byc respektowane przez wszystkich.
Jest wiele wątków do dyskutowania wokół sposobów użytkowania łowisk i wszystkich nie wyczerpiemy w krótkiej dyskusji. Warto czerpać z doświadczeń wypróbowanych na przestrzeni czasów i w różnych miejscach.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|