|
Szansa na puszczenie górnej Raby jest duża, ale po 20 marca. Nawet nie chcę myśleć o tym, że może później, bo 22 mamy zaplanowane zarybienie smoltami łososia.
Co do dolnej Raby sytuacja jest na pewno taka, że Wojewoda nie wypowiedział użytkowania na podstawie pozwoleń wodnoprawnych, do czego zobowiązywała go Ustawa Prawo Wodne. Tak więc nic się w użytkowaniu nie zmieniło i do czasu podpisania umów użytkownikiem pozostaje PZW-Kraków. Jeżdżę i łowię w Dobczycach, bo mam opłaconą składkę PZW Kraków, bo się na pewno opłaci, choćby wobec szansy na łososie i trocie poniżej Dobczyc, a poza tym nadzoruję budowę oczyszczalni w Dobczycach i często tam bywam.
Jeśli nawet jeszcze nie podpisano notarialnej umowy, to na pewno parafowana jest umowa pomiędzy PZW a RZGW z załącznikiem w postaci protokołu rozbieżności dotyczącej pewnych sformułowań, na które PZW w interesie wędkarzy nie chce się zgodzić (przysłali ten załącznik też i do mnie, nie wiem po co). Ja natomiast znając życie, zgodziłem się już dawno na to co mi dawali do podpisania, na zasadzie finders keepers loosers weepers, wiedząc doskonale, że papier wszystko wytrzyma, a za kilka lat i tak umowy będą wypowiedziane i karuzela zacznie się kręcić od początku.
Zwykła przyzwoitość nakazuje zapłacić temu, co ryby do wody wpuszcza, nawet jeśli mamy wątpliwości co do mocy prawnej podpisanej przez niego umowy. Jeśliby ktoś łowił w Gdowie bez opłaconej składki PZW-Kraków, to będzie postępował jak chuligan, który wykorzystując fakt, że babcia sprzedająca precle na Plantach nie dostała zgody na budkę w kolorze żółtym, a w zamian dostała nakaz przemalowania tej budki na niebiesko, zabiera jej z koszyka codziennie po jednym preclu z makiem.
|