|
PAnie Macieju,
Uczestnicząc w tych dyskusjach nabieram przekonania, że postrzeganie rzeczywistości przez większość dyskutujących opiera się na pomieszaniu pojęć, które Pan przedstawił w przytoczonych punktach.
Historia PZW jest znana i wiadoma. Do czasu jego statusu jako "organizacji społecznej" za czasów PRL było tak jak Pan pisze. Do organów przedtawicielskich organizacji byli wysyłani "sprawdzeni towarzysze", którzy kontrolowali jedyną organizację, w ramach której socjalistyczny obywatel socjalistycznego państwa mógł realizować swoje zainteresowania wędkarskie. Państwo w swej bezgranicznej opiekuńczości, która rozciągała się od darmowego sportu i wędkarstwa po dotowane największe przxedsiębiorstwa, oferowało z "majątku SP" prawo prawie nieograniczonej eksploatacji zasobów naturalnych. Ukształtowało nawet postawę "obywatelską", która z rozkoszą przyjmowała te dobrodziejstwa do czasu aż "opiekunowi" zaczęło brakować pieniędzy. Wtedy się na niego obraziła, jednocześnie pozostając w mniemaniu, że to było dobre (vide sondaże pokazujące nostalgię za "epoką gierkowską") tylko "oni" nie dali pieniędzy. Tym rózni się między innymi nasze państwo opiekuńcze realizowane przez "ciemniaków" od fazy opiekuńczej normalnego państwa, w którym obywatele w porę zdają sobie sprawę, że więcej sie nie da rozdawać i wybieraja konserwatystów albo liberałów do władzy, którzy wprowadzają systemy pozwalające na gromadzenie dochodów, kumulację, którą potem można rozdać. Nie mówią, że "nie identyfikują się z tym państwem". W organizacji takiej jak PZW też zabrakło tych mechanizmów.
A mechanizmy istnieją. Już nie ma "komitetów" i "namaszczeń" oraz "aparatu", który "pomagał" w "wyborze" odpowiednich ludzi. Nie ma i już. Można tę sytuacje wykorzystać albo nie. Ale to kwestia woli, chęci, wiedzy i umiejętności.
Teraz trzeba iść na wybory w kole, wcześńiej działając w organizacji razem z innymi, według własnego wyboru i decyzji, współpracować, pokazać efekty tej pracy i zamierzenia. Zostać wybranym do władz koła lub/i na funkcję delegata na zjazd okręgowy. Na zjazd okręgowy tez trzeba przyjść z wiedzą na temat funkcjonowania organizacji, współpracując z ludźmi z innych kół, pokazując poszczególne i wspólne działania i dokonania zostać wybranym do władz Okręgu i/lub na delegata na Zjazd Krajowy. To zjazd wybiera ZG i Prezesa ZG. Delegaci wybrani w okręgach. Nic skomplikowanego w tym nie ma.
To tylko trzy szczeble ale to trzeba wiedzieć, umieć zrobić i być zdolnym do współpracy z innymi, gotowym do "brania swoich spraw w swoje ręce", a nie oglądać się na innych, najwyżej oczekiwać, że "ktoś" zasopokoi egoistyczne oczekiwanie "żeby było" a ja ewentualnie zapłacę i łaskawie skorzystam.
Zaprzeczam wszelkim twierdzeniom o niemożności. Zgadzam się z twierdzeniami o nieumiejętności i o niechęci do działania.
A mówienie, że są ludzie, którzy rozumieją , że "z próżnego i Salomon ..", a jednocześnie z tego próżnego czerpią i jeszcze uważają to za normalne jest obrażaniem inteligencji. Albo nie rozumieją, albo nie chcą uznac tego za rzeczywistość, albo wydaje się im, że to jeszcze "pociągnei" albo... albo... Żadna z tych postaw nie jest chwalebna.
Natomiast majątek PZW należy ... do PZW. Nie do ZG. Ani indywidualnie ani zbiorowo. To, że ZG decyduje o jego losach, tak jak zjazd krajowy o losach organziacji, jej statucie i programie działania to całkiem naturalne,. W tymże ZG są przedstawiciele okręgów, wybrani spośród delegatów. To oni podejmują decyzje. Natomiast ochrona majątku PZW jako całości przed ryzykiem związanym z pochopnymi decyzjami w poszczególnych okręgach ma sens.
Natomiast głównym "majątkiem" PZW jst uzytkowanie wód publicznych, wód będących własnością Skarbu Państwa. Tylko to trzeba robić sensownie oraz wpływać na zarzadzających SP żebny sensowne działania były podejmowane i promowane. A kto ma to robić jeżeli nie gospodarujący na wodach? Tylko sensownie gospodarujący. I dobrze zorganizowany.
To bolesne, że ci, którzy popierają wyniesiona z poprzedniego systemu bylejakość potrafią zorganizoać się lepiej niż ci "sensowni". Albo, że do kultywowania bylejakości wcale organizowac się nie trzeba. Wystarczy nic nie robić. Nawet wtedy kiedy ma się możliwości.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
|