|
Na to idą niemałe pieniądze z Polskiej Konfederacji Sportu i PZW, a poziom finansowania jest ściśle uzależniony od osiągniętych wyników.
### Takie podejście to sprowadzanie wszystkiego do kasy. Ja jednak z uporem maniaka będę twierdził, że dobry wędkarz poradzi sobie bez tej wielkiej kasy, a słabemu i kasa nie pomoże.
Wielkośc i szybkość łowionych ryb, czyli elementy taktyki są narzucone przez regulamin zawodów i nie wygrywa ten co sobie zrobi frajdę łowiąc okaz, lecz ten co zdobędzie największą liczbę punktow w sektorze. Takie są międzynarodowe zasady tego sportu.
### To mnie nie przekonuje. To tak trochę na zasadzie - ludzie jedzcie gówno, miliony much nie mogą się mylić. To, że mucha jest światowa, czy zagraniczna, też niczego nie zmienia.
W tej dyscyplinie są elementy przypadku (losowanie), ale czy w wielu innych dyscyplinach ich nie ma (losowanie grup eliminacji w piłce nożnej). Dobry zawodnik wykorzystuje dobre losowania, a w gorszych potrafi się jakąś rybką podeprzeć.
### Ale w Polskim sporcie rola elementu losowania już dawno przekroczyła ramy zdrowego rozsądku. Skoro przed zawodami po losowaniu z dokładnością 90% można powiedzieć kto wygra, to takie zawody już mają mały sens. To pokazał najlepiej ten sezon. Ja jestem akurat zdania, że kadra łowi najlepiej i przy normalnym łowisku te stałe kilkanaście nazwisk zawsze będzie na samej górze klasyfikacji, a tymczasem na skutek ewidentnych dziur w łowisku wygrywają osoby przypadkowe (nie umniejszając zasług) łowiące w stadzie lipieni, a kadrowicz bije pianę w łowisku bezrybnym i z pustego nie naleje. Ale to temat na osobne rozważanie.
|