| |
Odpowiadam:
Nie moim zmartwieniem jest zapewnienie odpowiedniej obsady sędziowskiej. Jeśli organizator nie potrafi tego spełnić we właśiwy sposob, to niech się nie bierze za organizowanie masowych spędów wędkarskich czasami nazywanych zawodami (np. muchowymi). Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B !!!
Sprawa "rekompensat" dla sędziów - też problem organizatora, (bez sugerowanej przez Kolegę nieco uszczypliwej otoczki).
Pisze Kolega: "Chciałbym widzieć sędziów człapiących za Korzeniowskim, czy tam przypadkiem gdzieś za winklem nie przeszedł na półbieg, lub co gorsza, na cały bieg. Lub plejadę sędziów za maratończykami, czy aby któryś na skróty nie poleciał". Jak Kolega pamięta, jednak ktoś (tendencyjnie) powodował dyskwalifikacje (słuszne czy niesłuszne - nie mnie to osądzać) tego wspaniałego zawodnika!
Pisze Kolega: "A może Pana zawodnika na rączkach, lub "na barana" powinien sędzia nosić ?" No może niekoniecznie, ale - powtarzam - TABAKIERA JEST DO NOSA, A NIE NOS DO TABAKIERY, więc zawodnik ma prawo oczekiwać, aby sędzia NIEZWŁOCZNIE dokonał pomiaru i wpisu ryby, zamiast wygodnie siedzieć sobie na brzegu i kiwać palcem na zawodnika, którego regulaminowy CZAS jest przeznaczony na łowienie ryb, a nie na forsowne brnięcie z każdą rybą do rozwalonego w krzakach JAŚNIE PANA SĘDZIEGO.
Tak uważam i cieszę się, że nie jestem odosobniony w opinii na temat WŁAŚCIWEJ roli sedziego na zawodach (zwłaszcza muchowych).
Serdecznie pozdrawiam !!!
|