|
Panie Wojciechu !
Nie mam obecnie wiele czasu na dyskusję, ale wsponmę tu dwie kwestie.
1) ogromnie dużo uwagi tu się poświęca na poruszany właśnie temat, a ja powiem Panu co myślę. Otóż my z tych mistrzów niewiele mamy pożytku. Nie będę wywoływał imiennie, ale nic oni w moich oczach nie zrobili wtedy, gdy dewastowano Wisłę i inne rzeki .Owszem, przyjechali na zawody i pobiadolili, że nie ma gdzie łowić. Żadnej kampanii przeciwko, a mają przecież takie miżliwości !!!!!! Tylko ten bek o żywą rybę, i jak Pan pisał, na zawodach piorunem mierzyć, ale uwaga!Nie dlatego, by rybę nie męczyć, ale szkoda Panu Zawodnikowi czasu mitrężyć, bo przecież musi szybko lecieć dalej punkty klepać. I tak dalej, i tak dalej
Jest w zapisie statutowym punkt o sprocie i rekreacji, ale sporcie pojętym według mnie masowo, nie tak absurdalnie, jak Pan proponuje
2) Nasze hobby - wędkarstwo jest tak postrzegane, że o mistrzostwach Polski, np. na Wiśle, żaden, nawet najbardziej szmatławy lokalny brukowiec nie wspomni, ale o kopaninie, choćby na poziomie podwórkowym pisze się całe szpalty. Można się dowiedzieć, kiedy jakiegoś "kopacza" zabolał brzuch, czy kiedy mu odeszły gazy.
A o tym , że mamy mistrzów świata, Europy, nikt nie wspomina. Tak jest widziane nasze, w oczach społeczeństwa śmieszne, nieszkodliwe Hobby.
A wie Pan dlaczego tak jest ? Bo działań naszych supetsportowców nie widać. Zwłaszcza tam, gdzie mogli by być widoczni. Właśnie przy ratowaniu rzek, przyrody.
Ile zrobili, choćby ostatnio, żeby paru ćpunów nie rozwalało kołami jeepów Rabę ?
Głupia Gaja więcej robi dla ratowania NASZYCH wód !!!!
Pozdrawiam i życzę tym wszystkim, co tak gorliwie walczą o wymiar ryby na zawodach, by równie gorliwie walczyli o to, co nas otacza
Wacław S.
|