| |
Namaste!
Nic dodac, nic ujac. A swoja droga, to te "smieszne" 32 zl, przemnozone przez powiedzmy 100 /przy 2-osobowych stanowiskach i liczbie 200 startujacych wedkarzy, jak to w przeszlosci bywalo/ i jeszcz razy 2 /bo mamy zawody 2-dniowe lub tak jak w ten weekend na Popradzie Puchar Podhala i Lipien Popradu/ i robi nam sie calkiem niesmieszna sumka 6.400! Za taka sumke mozna np. zatrudnic 2-3 straznikow, aby przez miesiac pilnowali wody i np. czyscili brzegi. No, ale lepiej wywalac kase na zawody na wodzie w ktorej plywa kilka ostatnich przestraszonych ciezko lipieni.
A co do pomyslu chodzenia przez sedziego po wodzie za zawodnikiem, to jest on zwyczajnie NIEMOZLIWY do zrealizowania. Lowienie na muche laczy sie z brodzeniem. Brodzenie laczy sie z pokonywaniem niekiedy glebokich i wrecz niebezpiecznych miejsc. Roznice w umiejetnosci brodzenia /czesc sedziow to gruntowcy a nie muszkarze i brodzic nie potrafia!/ spowoduja ze bedzie mase wypadkow. Czesc sedziow bedzie tez w stanie wpakowac sie za zawodnikiem w jakies miejsce, a czesc zwyczajnie nie. Bo np. beda za niscy. I co ? Protest! Bo jego sedzia to wlazl i Pan Zawodniki nie musial latac z rybami do brzegu i tracic cennych sekund, a moj sie zaparl zlosliwie i wlezc nie chcial albo nie mogl. Jawna dyskryminacja! A generalnie to uwazam, ze sa powazniejsze problemy ktorymi powinni sie zajac dzialacze PZW. Takze przy okazji organizacji zawodow...
Pozdro.
Przemek
|
