| |
Panie Leszku,
Albo Pan nie chce zrozumiec cudzych wypowiedzi albo Pan ich rzeczywoscie nie rozumie. Prosze poswiecic wiecej skupienia na czytaniu. Problem dykutowania bez uwzgledniania wypowiedzi drugiej osoby jest, niestety, czesty w naszym kraju.
Srodowisko, w ktorym ryby odbywaja skuteczne tarlo, w nastepstwie ktorego powstaje samoodtwarzajaca sie populacja posiadajaca wszystkie roczniki w tym reproduktorow jest celowa i dobra, niezaleznie od tego czy srodowisko jest naturalne, renaturyzowane czy nawet calkowicie sztuczne. Z takiego srodowiska mielismy okazje korzystac przed laty i u nas. Rozsadne, poparte wczesniejszymi badaniami srodowiskowymi, populacyjnymi i nawet genetycznymi, wspomaganie takiej populacji precyzyjnymi zarybieniami jest celowe i czesto skuteczne, choc rownie czesto, jak sie okazuje, mimo calej starannosci - szkodliwe.
To jest kanon i spieranie sie na jego temat nie ma sensu.
Natomiast lowisko, w ktorym SZTUCZNIE probuje sie utrzymywac wszystkie roczniki ryb, z ktorych KAZDA pochodzi z hodowli i ZA KAZDA musi zaplacic uzytkownik wody, gdzie NIE MA warunkow naturalnych renaturyzowanych czy sztucznych do istotnego liczebnie SKUTECZNEGO TARLA, a lowisko sluzy li tylko satysfakcji wedkarzy i zapewnieniu im ryb duzych, o "lownym" rozmiarze (to cos innego niz wymiar ochronny, ktory ma inna role do spelnienia) jest fanaberia i rozrzutnoscia. Jest kosztowne i stwarzajace ryzyko strat, ktorych nie ponosi hodowca tylko gospodarz wody. Takie lowiska w calym swiecie zarybia sie rybami duzymi, gotowymi do wylowienia. Jezeli niektore z nich urodza sie "same" to jest to tylko dodatkowa korzysc dla wody i gospodarza.
I to takze jest kanon, wypracowany przez dizesieciolecia racjonalnego zarzadzania lowiskami na swiecie, gdzie mierzy sie naklady i efekty oraz szanuje pieniadze i prace i spieranie sie na jego temat nie ma sensu.
Oczywiscie wszystkie kanony maja swoje, swiadomie i precyzyjnie wprowadzane, modyfikacje.
Prosze rowniez odroznic "sztuczne stado" od "sztucznego tarla".
Piszac o ochronie Sanu i wnioskach z tego plynacych (nie moich, chociaz zgodnych z moimi pogladami) powolalem sie na zrodlo. Znam te wody bo podejmowalem dzialania w ich sprawie i lowilem w nich przez wiele lat, i dalej to robie. Podzielam Panskie wrazenia o niedoborach wody, ktore przywodza do rozpaczy (to z reszta jeden z nastepnych tematow moich artykulow na NaMuche.pl) i o klusownictwie, szczegolnie w bieszczadzkiej i beskidzkiej czesci wod, a zwlaszcza w "sierotach" po Igloopolu i innych PGR czy w osiedlach robotnikow lesnych. Z tym jest duzy klopot.
Ja jestem ciekaw Panskiego zdania na temat "znikniecia" lipieni z Sanu, w swietle obserwacji obecnych i wczesniejszego poziomu eksploatacji kiedy sezon zakonczony zabraniem przez jednego wedkarzxa 300-400 lipieni okreslano jako "slaby". Szukajmy najpierw belki we wlasnym oku, zdzblem w oku blizniego zajmijmy sie kiedym juz przejrzymy na nasze.
Nie wiem co daje Panu prawo do rzucania epitetow pod moim adresem czy zarzutow o "nie robienie nic dla spoleczenstwa" poza sama natura Panskiego sposobu wypowiadania sie i komentowania. Nie zazdroszcze Panu niczego, chociazby dlatego, ze nie mam takiej potrzeby, ani nie dyskredytuje potrzeby organizowania konferencji. Ich cele i skutki widze podobnie jak Pan, chociaz takich, ktore "sluza do publicznego ukazania problemów i wskazania dróg naprawy tego stanu" bylo juz az nadto, a naprawy jakos nie widac. Chetnie poznam wymierne efekty tego spotkania. Mysle, ze ma Pan spisane jego cele krotko- i dlugoterminowe oraz miary ich osiagniecia, tak jak to sie robi w przypadku kazdej sensownej aktywnosci.
Konferencje, ktore ja organizuje maja na celu pokazanie DOKONAN i sposobow adaptacji podobnych rozwiazan w innych miejscach. Jezeli chce Pan znac moj komentarz do organizowanej konferencji to bede szanowal jej efekty jezeli doprowadzi do zmiany sposobu wydatkowania srodkow wedkarzy w kierunku tego, o czym Pan pisze - stwarzania srodowiskowych warunkow bytowania ryb w celu utrzymania populacji zamiast beznadziejnego zarybiania w nieprzygotowane wody, ktore takich efektow nie przynosi, a jest powielane z "uporem maniaka" od dziesiecioleci. Mysle, ze zdaje Pan sobie sprawe z tego, ze nasz fundusz na "zagospodarowanie i ochrone" wod jest w mentalnosci powszechnie traktowany jako fundusz "zarybieniowy" i "na straznikow". Nie ma tu mowy o "zagospodarowaniu" tak jak Pan je przedstawia (ja zreszta tez), ani o "ochronie".
Druga uwaga dotyczy terminu organizowania tego spotkania. Jezeli nie moga w nim uczestniczyc sami zaangazowani wedkarze z racji jej zorganizowania w dniach pracy to zaczynam miec watpliwosci. Moim zdaniem taka konferencja powinna byc w weekend i zgromadzic jak najwiecej czlonkow rzeszowskiego PZW aby przysluchali sie co sie dzieje w ich organizacji, docenili jej dokonania i plany i w sposob rozumny zachowywali sie w czasie lowienia ryb.
Moja koncowa uwaga o "zasiadaniu" dotyczyla Panskich ewentualnych nasladowcow, ktorzy chcieliby na tym zakonczyc swoja dzialalnosc. Jezeli Pan wzial ja do siebie, to tez o czyms swiadczy.
Z moimi zapatrywaniami na rozne tematy, ktore posiadam w oparciu o troche szersza wiedze niz ta, na ktora Pan wskazuje, a ktorych nie musze nikomu "wkladac w usta" (do czego, jak powyzej widac, Pan ma wielka sklonnosc) tylko je publikuje, moze Pan sie zapoznac na stronie NaMuche.pl, do czego zapraszam. Chetnie poznalbym Panskie, spisane w rownie systematyczny sposob.
Serdecznie pozdrawiam
Jerzy Kowalski
|