| |
Panie Michale,
Traktuję sport utylitarnie, a nie jako cel sam w sobie. Wyścigi wędkarskie dla samych wyścigów, w dodatku skomercjalizowane prowadzą do takich wynaturzeń jak zawody na bassach w USA.
Moim zdaniem nie można przeciwstawiać zawodów sportowych pozostałej działalności wędkarzy. To narzędzie edukacyjne, poznawcze, integrujące, promujące, przybliżające nowe kierunki w wędkarstwie, kształtujące postawy, wywołujące zainteresowanie środowiskiem.
Muszę tu zaznaczyć, że pisząc powyżej o "siermiężności" naszego sportu wędkarskiego miałem również na myśli pijackie imprezy, które nazywane są sportem, zakres podejrzliwości i faktycznych nieuczciwości towarzyszącej zawodom, ich konsumpcyjny charakter, które wypaczają sens organizowania spotkań wędkarzy w czasie zawodów.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że zawody wędkarskie to bodaj jedyna aktywność, która jest jeszcze w stanie zgromadzić grupę wędkarzy w jednym celu. Niestety, nie starcza już w wielu przypadkach siły woli aby np. zapewnić sędziowanie zawodów "na żywej rybie" przez samych zawodników na zasadzie wymiany (sędziowanie to istotny element kosztów).
Nie udaje się też zgromadzić wielu wędkarzy (nie chcę tu urazić nikogo z aktywnych w tym zakresie) na akcje zarybieniowe, odłowy czy sprzątanie albo pilnowanie rzek (to także przyczynek do tytułu dyskusji - praca na rzecz organizacji to jeden z obowiązków wędkarzy u naszych sąsiadów, z którego rezygnację trzeba opłacić).
Kilka przykładów wartości wędkarskich zawodów - Janek Obrzut posłużył się wynikami zawodów na Dunajcu dla zobrazowania stanu pogłowia ryb poniżej zapory - pod nieobecność rejestracji było to jedno z miarodajnych narzędzi.
Innym niech będzie rozpowszechnienie zasad C&R związane z wprowadzeniem zawodów "na żywej rybie".
Równiez wypromowanie co najmniej kilku "gwiazd" wędkarskich, z których doświadczeń i wiedzy teraz korzystamy.
Wreszcie rozpowszechnianie wiedzy między wędkarzami, ważne zwłaszcza przed laty kiedy publikacji było "jak na lekarstwo". O tym ostatnim można sie spierać, bo doprowadziło to do rozpowszechnienia takiego "odkurzacza" wód jak "dolna nimfa".
Przechodząc na międzynarodowe "podwórko" - zawody międzynarodowe służą promocji wędkarstwa muchowego, rozpowszechnianiu świadomości i wiedzy oraz wymianie doświadczeń o warunkach życia i ochrony ryb i ich środowiska (Conservation Symposia), integracji międzynarodowej społeczności wędkarskiej. Myślę, że to nie najgorsze cele i dokonania.
To są właśnie sprawy, na które warto wydawać pieniądze, traktując to jako mądrą inwestycję.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|