f l y f i s h i n g . p l 2024.05.03
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Pytanie do Romka C.. Autor: Jerzy Kowalski. Czas 2024-05-03 17:28:23.


poprzednia wiadomosc Odp: coś o pzw : : nadesłane przez Administracja (postów: 252) dnia 2021-05-29 17:15:12 z *.taimen.com
  Romku,
Post napisałem w kontekście wolności zrzeszania, w PZW tej wolności nie widzę. Natomiast w prawie wodnym
na wodach publicznych nie tylko widzę wolność ale równość pomiędzy każdym łowiącym, nic tam nie ma o
członkach tej czy innej organizacji to samo widzę w ustawie o stowarzyszeniach.

W PZW aby mieć taniej wystarczy że się zapiszesz i zapłacisz – pracować nie musisz. Różnica w opłacie nie
wynika z tego czy ktoś świadczy pracę lub ponosi większe nakłady na rzecz wód, a z tytułu przynależności do
związku. Co więcej ci niezrzeszeni, nie wykonujący pracy płacąc większą kwotę za łowienie przyczyniają się
na rzecz wód w większym stopniu niż ci zrzeszeni, nie wykonujący pracy a płacący mniej. Oczywista -
oczywistość, cytując klasyka

W konsekwencji liczba członków nie jest efektem chęci uczestnictwa w stowarzyszeniu, ale jest wymuszona
przez sztuczne ograniczenie dostępu do wód publicznych dla nie członków poprzez system opłat. Logiczne i
zrozumiałe chyba dla każdego jest to, że przy tak stworzonym systemie większość się do związku zapisze z
uwagi na korzyści finansowe, a nie z uwagi zamiar w nim pracy.

Mam litość
Za pracę, należy się wynagrodzenie, niezależnie czy to pracownik (wynagrodzenie) czy działacz (dieta) Ale
tu przecież o to nie chodzi że autentycznie pracujący na rzez wód nie mają czerpać korzyści ze swej pracy.
Pracę da się bardzo prosto wycenić i można wypłacić wynagrodzenie za nią, może być i w barterze nie ma
większego znaczenia. Tylko że w PZW to nie praca podlega wycenie a członkostwo, nożna nawet wyliczyć ile
za członka PZW płaci

Co do całego wątku, czyli zmian w PZW.

W zmiany w PZW nie wierzę, właśnie dlatego, że aby do faktycznych zmian doszło musiano by wszystkim
pozwolić realizować swoje prawa do zrzeszania i amatorskiego połowu tak jak chcą na równych zasadach, a
opłata powinna wynikać nie z członkostwa, a zaangażowania - pracy. Gdyby do tego doszło w praktyce była
by to likwidacja PZW, bo zostały by same i to bardzo mocno okrojone struktury czyli niewielka część
autentycznych działaczy nastawionych na pracę a nie politykę. To by spowodowało, że tz. mandat społeczny
aby to jedna czy parę stowarzyszeń gospodarowało na praktycznie wszystkich wodach publicznych w kraju
szlag by trafił. Podtrzymując natomiast to co jest, zawsze można powiedzieć mamy 500 tyś członków a to jest
już coś - więc nie mam co do zasadniczych zmian złudzeń. No bo jeśli nie to to co ma się zmienić? Prezes?

Mam tylko nadzieję, że działacze PZW myślący o zmianach nie wpadną na pomysł wychowywania
społeczeństwa, realizacji wyższych celów, czy wprowadzenie czynów społecznych – pewnych rzeczy się już
nie wróci.


Pozdr Maciej.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: coś o pzw [1] 30.05 15:59
 
Maciek,
Na prace w Okręgach trzeba patrzeć wielopokoleniowo. Pracuje maksymalnie 10 % członków i to moim zdaniem powinno być związanie ze znacznie wyższymi opłatami, analogicznie jak dla niezrzeszonych.
Okręg wypracowuje większość środków z ośrodków zarybieniowych i majątku wypracowanego przez dziesiątki lat.
Wyobraź sobie organizację w tej chwili firmy, która dysponuje czterema własnymi ośrodkami zarybieniowymi, bazą sprzętową i środkami transportu. To dziesiątki milionów złotych, których nikt nie wyłoży na hobbystyczne zajęcia. O ile nie znajac charakteru pracy Okregu byłem za stworzeniem nowych struktur to teraz wiem, ze mamy dwa wyjścia:
1) dbalosc o majątek i wody zarządzane przez PZW, które jest w stanie sprostać naciskom Wod P. , gmin, kłusowników itd.
2) Pożegnać się z dużymi rzekami pstrąga i lipienia. Wody przejmą gminy, stowarzyszenia itp., a ich funkcja wędkarska skończy się w maksymalnie dwa lata.
Oczywiście to wszystko z punktu widzenia Nowego Sącza, gdzie mamy duże rzeki, wymagające milionowych nakładów i jednocześnie mamy dobrze, jeśli nie bardzo dobrze prowadzony Okręg.


 
  Odp: coś o pzw [0] 30.05 19:02
 
" 2) Pożegnać się z dużymi rzekami pstrąga i lipienia. Wody przejmą gminy, stowarzyszenia itp., a ich
funkcja wędkarska skończy się w maksymalnie dwa lata."

W jakim sensie "funkcja wędkarska skończy się w dwa lata"? Patrząc choćby na Okręg Krosno to funkcja na
tych wodach już się skończyła.
Wczoraj rozmawiałem z "turystą"-wędkarzem z Krakowa. Nikt nie wie o co chodzi. Limity zjechane z 5 do 3, z
3 do 2, z 2 do zera. Nakazy, zakazy, ograniczenia, a w wodzie coraz bardziej zbliżamy się też do 0.
Nie mogę za uja zrozumieć jak można liczyć/limitować komuś wyjścia na wodę(-y) w której i tak nie ma ryb.
Nie wiem też jak można za takie coś brać pieniądze. Za to że pospaceruje sobie po wodzie z narzędziem
służącym do połowu ryb? Po wodzie w której nie ma ryb? To tak jakby zapłacić za wjazd z nartami na stok na
którym nie ma śniegu. Ja czegoś tutaj już nie rozumiem.
"Ryby" wrzucone czasami na zawody nie są rybami w sensie populacji. Gdyby tak odpowiedni urząd zrobił
prawdziwą kontrolę to albo Okręg straciłby wodę albo pobieranie opłat byłoby min. wyłudzeniem.

Wyjaśniam z góry że nie tylko ja twierdzę że nie ma ryb. Spotkani zawodnicy po wczorajszych Mistrzostwach
Okręgu byli co najmniej zdegustowani jeżeli nie załamani obfitością łowiska.

Także Twój punkt nr.2 nie jest raczej przestrogą ani straszakiem na to co będzie. To coś już jest na większości
polskich wód Pstrąga i Lipienia. Niestety.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus