| |
Jestem osoba która do sprawy zarybianiem polskich rzek tęczakiem podchodziła zawsze z rezerwą, bo jak by na to nie spojrzeć to pstrągowi potokowemu należy się najbardziej eksponowane miejsce w naszych wodach. Rok temu na pytanie czy tęczak powinien pływać w Dunajcu czy Sanie powiedział bym stanowcze nie. Dziś jednak moje wątpliwości sięgają zanitu, i gdy na szali z jednej stronie stawiam „ obcego tęczaka” a z drugiej puste wody, nie wiem co gorsze. Chyba nie tęczak. Jednakże pytanie zostało postawione inaczej - Głowacica czy tęczak. Tu raczej nie mam wątpliwości :
Głowacica ryba średnio atrakcyjna wędkarsko (mało osób chodzi , łowi głowacice), a co za tym idzie przynosi ona same szkody (moim zdaniem) tz. Rzeka zarybiana systematycznie głowacicą jest w stanie przyciągnąć garstkę zapaleńców a nie rzesze wędkarzy. Przekłada to się natychmiast na stan kasy właścicieli wód. Sama głowacica to natomiast marzenie kłusownika, widełki mały dopływ i już jest czym rodzinę wykarmić. Myśle że jeśli już wybierać z dwojga wybrał bym tęczaka bo ta ryba przynosi o wiele więcej korzyści niż głowacica. Być może ktoś napisze że głowacica zjada tylko białoryb, ale ten białoryb chyba też jest potrzebny w rzece. Dziś w naszych rzekach z białorybem jest już naprawdę cienko i może należało by rozglądnąć się za produkcją jelca czy uklei . Myślę jednak że takie opinie jak moja jest raczej odosobniona , bo ustawodawca w nowym prawie wodnym wyjątkowo faworyzuje głowacicę. A można ją przecież łowić w naturalnym środowisku tuż za miedzą czy to w Słowacji, Ukrainie, Słowenii czy Austrii. Nie rozumię tego.
Co do tęczaka to ma on jedną podstawową zaletę nad pstrągiem potokowym – jest ogólnie dostępny w każdych ilościach i na tyle dużych rozmiarów aby sprawił prawdziwą przyjemność w walce z nim – co do ceny to nie jest to aż taka duża różnica. Inne zalety są trochę na wyrost, tz płaszcz ochronny nad potokiem to z moich może niedoskonałych obserwacji nic takiego nie wynika. Po prostu tam gdzie jest potok i tęczak zarybia się jednym i drugim ale i tak teczka jest zawsze więcej.
Zagrożenia jakie w przypadku zarybiania teczakiem dostrzegam to:
- rzeki staną typowymi dla nas tuczarniami tęczka, czyli dziś wrzucamy rybę jutro ją wyciągamy, a różnica pomiedzy stawem hodowlanym a np. Tęczowym Dunajcem była by taka że w tym ostatnim mięso wychodziło by taniej.
- drugim zagrożeniem jakie nasuwa się to to że jak potok nawet miarowy ma pewne szanse na wypuszczenie to teczakowi wędkarz nie przepuści. Wydaje mi się że niestety lata stwierdzeń że tęczak jest be doprowadziły do tego że my rzeczywiście tę rybę traktowalibyśmy podle. (nadkomplety itd.)
Podsumowując uważam w obecnej chwili najistotniejsze jest to aby w Polskich wodach pływały duże ryby (większe niż 35 cm), i niestety dopóki nie dopracujemy się metody aby takie ryby same wzrastały w rzece to powinno się choć częściowo wpuszczać dorosłe osobniki, jeśli to były by pstrągi potokowe byłby to ideał, jeśli tęczak to chyba nie była by to aż taka tragedia.
pozdr mw
|