| |
Na rzeczowy post przedstawiony przez pana jako forma przemyślanych rozważań należy przedstawić swój punkt widzenia.
Nie zaczęła się ta dyskusja od przedstawienia alternatywy głowatka czy tęczak.
Zaczęła się od pytania czemu głowatka, a tęczak nie.
Mój punkt widzenia, a podejrzewam że nie tylko mój nie przewiduje " zawalenia " naszych wód tęczakiem dopuszcza jedynie możliwość częściowego dorybienia niektórych odcinków rzek czy jezior, czy też innych łowisk celem zwiększenia ich wędkarskiej atrakcyjności.
Byłem w tym roku na łowisku "no kill" na Rożnovskey Bećve' w Czechach, złowiłem pięknego "potoka" ponad 4 kg, (przepiękna, silna ryba) a póżniej właśnie tęczaka - tz. nie złowiłem tylko miałem go "na kiju" O jego wściekłej sile i desperacji miałem możność przez paręnaście sekund się przekonać ! Przepiękna walka, aczkolwiek do jednej bramki.
I to jest to ! Dorybić, uatrakcyjnić, odciążyć, przerzucić część zainteresowania ! !
Po co od razu wylewać dziecko z kąpielą ? Dlaczego, powtarzam to któryś raz, nie skorzystać z doświadczeń innych ? Dlaczego musimy zawsze lansować swoje teorie, iść pod prąd, naprawiać to co zostało przez innych sprawdzone i u innych zdaje egzamin ?
Pozdrawiam, Wacław SANTARIUS.
|