| |
Jak napisałem - jest to rzecz bardzo subiektywna, tak więc dyskusje nad "kryteriami" rybności nie mają większego sensu. Ja po prostu tęsknię do czasów, gdy zakładałem kąpielówki, trampki (coby sobie nóg nie połamać), wpinałem w gumkę parę much i w samo południe miałem zabawę z lipieniami. Swoją drogą równiez na Ś.P. Czernicy... brrrr te komary...
Na rzekach południa, dopóki było dużo lipienia, to do suchej wychodził prawie zawsze, gdy zostało go trochę, to tyllko łowiący "na krótko" mieli wyniki, a teraz tylko "ekstremiści" mogą coś wydłubać.
Wodom cześć
L.G.
|