| |
Z niekłamaną satysfakcją przeczytałem artykuł p.Stanisława.Nie sprawił mi oczywiście radości fakt bezprawnego,bandyckiego zdarzenia na jakie nadział się masz respondent,ale fakt,że trafiło się to Jemu.Wieloletniemu,wyjątkowemu działaczowi PZW.jednemu z czołowych wędkarzy w Polsce,członkowi kadry narodowej w wędkarstwie muchowym,obieżyświatowi,który "z niejednego pieca chleb jadł" i niejedno w świecie widział. Czy on nam coś pomógł w walce z opisanymi przez siebie aktami bandytyzmu nad Naszymi wodami ? Czy pomagają nam inni,wielce zasłużeni aktywiści,wpływowi działacze i członkowie zarządów okręgów i kół ? Odpowiedż brzmi - NIE!!! Oczywiście jak wszędzie,z małymi wyjątkami.A sami wędkarze ? Oprócz małej grupy "ryzykantów" i ../ nie chcę używać bardziej dosadnych wyzwisk członków S.S.R. używanych przez niektórych naszych" kolegów" po kiju,również członków PZW/ ? W zdecydowanej większości wolą udawać że nic nie widzą,nic się nie dzieje i łowią spokojnie sobie dalej.Po co przerywać sobie miłe chwile,narażać się,biegać gdzieś za Policją ? Bo przecież od czego jest Straż Rybacka? Dlaczego tu nie śpi,nie ma rozstawionych budek wartowniczych nad wodami?A my chcemy tylko płacić i łowić.Brudną robotę niech robią za nas inni,ci" napaleńcy". I życzę pozostałym "możnym" naszego wędkarskiego światka, żeby ich również często takie sytuacje spotykały. Może wtedy zmienią swoje podejście do opisywanych problemów,zaczną inaczej traktować potrzeby S.S.R-ów,nie dusić kasy ,gdyż my latać nie umiemy,a na hulajnogach nie wszędzie da się dojechać.Nie chcemy pównież nad wodą wyglądać jak zbieranina łachudrów, chcemy reprezentować Polski Związek Wędtarski i budzić szacunek i uznanie u kolegów wędkarzy.Chcemy również żeby nasze uwagi i opinie były traktowane z powagą gdyż to MY przebywamy najczęściej nad wodami /nie na "rybach"!/ i widzimy co się gdzie dzieje. A budek strażniczych z komunistycznych granic wzorem nie mamy.
|