| |
Panie Wacławie tak ogólnie to ma Pan rację - zbyt mało pomaga się aktywnym grupom SSR
i to w całej Polsce.
Tam gdzie wyjątkowo jest inaczej, zjawisko należy traktować jako wyjątek potwierdzający regułę.
Gdyby np. działacze bielscy nie trwonili pieniędzy ze składek na takie twory jak "Klub bez wody" czy też w sposób karygodny sprzedawali nasz majątek czy też kupowali w sposób uczciwy ryby do zarybień to wówczas nie brakowałoby pieniędzy na ochronę wód.
W okręgu bielskim na te cele zawsze wydawano znikome środki, tłumacząc się ich brakiem.
Znam to zjawisko doskonale od środka, wszak sport którego interesów broniłem był przedostatnim do pieniędzy, gdy ochrona wód była ostatnia.
A tymczasem zarybienie, a następnie ochrona wód winny być kluczowymi wycinkami pracy i finansowania w PZW.
Samorządy terytorialne oraz PZW winny udżwignąć ciężar finansowania ochrony wód w danym regionie.
Mimo że Pana wiedza na temat mojego zaangażowania w ochronę wód jest znikoma, a raczej ma wymiar negatywny, nie chwaląc się sam z kilkoma odważnymi kolegami unicestwiłem dwie bandy sieciarzy na Skawie i dziesiątki kłusowników, którzy w znakomitej większości po "pechowym kontakcie" ze mną zostali członkami PZW i w swoich środowiskach są obecnie wzorem do naśladowania.
Przyznam że zasiadając w Prezydium ZO PZW Bielsko-Biała, dla SSR poza głosowaniem za pomocą finansową nic nie zrobiłem, ale przecież nie mogłem piastując tyle funkcji jeszcze dodatkowo zająć się ochroną wód.
Jak obecnie jest u nas w Wadowicach:
Ponieważ jeszcze do niedawna w Wadowicach nie istniała SSR, Zarząd Koła sam organizował kontrole czasem posiłkując się pomocą Policji.
Od dwóch lat w Wadowicach jest SSR, ale właśnie dzisiaj po raz pierwszy zorganizowano akcję kontrolną na Skawie.
Samo powołanie SSR nic nie da jeżeli jej komendant jest bezczynny.
Sprawozdanie ogólne Powiatowej SSR było pozytywne, gdyż grupa w Spytkowicach będąc aktywną "napędziła" wyników.
Komendant Powiatowy, którego rekomendował Marek Kruszecki, nie zapomniał podczas zarybienia dużym potokowcem Skawy zabrać chyłkiem trzy worki z rybami i wywieżć powyżej mostu w Wadowicach, by od poniedziałku czwartej rano łowić biedne i głupie pstrągi, zarzynać je i smażyć.
Zresztą rekomendujący go to Strażnik PSR w Krakowie, zwykle mu towarzyszy, a kłusole-płetwonurcy bezkarnie tłuką ryby na Skawie.
Rzeczywistość jest smutna i ja jej sam nie zmienię.
O Pana działaniach Panie Wacławie słyszałem wiele dobrego i życzę wytrwałości, a być może kiedyś gdy będę mógł pomóc - pomogę.
Pozdrawiam
|
