| |
Panie Leszku ! Dzięki serdeczne za wyjaśnienie "czyje co je ",rozwiewa to wiele wątpliwości.Mam jednak pewne uwagi,jako człowiek przekorny i naiwny.Otóż w czym rzecz.Wydawało mi się że nasi przodkowie zawiązali wspólnotę/coś na kształt póżniejszych,a obecnie w większości już upadłych spółdzielni/.Przekształciła się ona po różnych dziejowych wzlotach i upadkach w Państwo w którym My /obywatele tego Państwa / obecnie żyjemy.Na naszych barkach spoczywa obowiązek zadbania o jego dobro,oraz przekazania go w jak najlepszym stanie następnym pokoleniom.Wybieramy władze żeby nas prezentowała i mając takie możliwości działała wybieracąc opcje najlepsze.A opcja korytowania rzek,urządzania plażowisk poprzez plantowanie zarówno koryta rzeki jak i terenów przyległych nie wydaje się optymalna. Dla utrzymania turystyki władze lokalne powinny wykonać to co robią w tym celu w innych,cywilizowanych krajach.w których na nowo próbuje się nadać rzekom ich pierwotny charakter.Głównym celem tych władz nie powinno być skupianie się na wykonywaniu prowizorycznych parkingów i kasowanie za postoj i ogłaszenie przetargów kto cośtam zrobi najtaniej/najlepiej za darmo/ "a my będziemy potem kasować za dzierżawy i wynajem" A jak za rok ,dwa ...urzędnik się zmieni i też będzie chciał się wybić jakimś superpomysłem ? Odnośnie ryb.Są to nasze,wędkarzy ryby,gdyż od wielu lat zarybiamy z naszych składek lwią część naszych,polskich rzek,prowadzimy hodowle,wylęgarnie,ochronę wód,sprzątamy brzegi itd,itd.Walczymy o ich czystość. Dzięki temu,coś w nich jeszcze pływa .Nie mam tu na myśli brudów/brak oczyszczalni-które to państwo z naszych podatków i dochodów powinno budować/,oraz rozlicznych śmieci którymi obdarzają nas pseudoturyści i inni "miłośnicy" przyrody.
|