| |
Bez pokazania innym jak tanie i proste może być wędkarstwo muchowe, w Polsce nigdy nie urośnie grupa bazowa - z której w przyszłości, szczególnie z ludzi młodych - wyłonić się może podstawa do utrzymania łowisk pstrągowych.
Jeśli jest duży popyt na łowiska, to w naturalny sposób tworzy się pożądana stratyfikacja - jedni jadą wówczas na łososia i tarpona, a inni na pstrągi i lipienie, jeszcze inni na klenie i jazie, a co poniektórzy na stawy z tęczakami.
Wówczas ludzie będą łowić sprzętem od leszczyny aż po klejonki Scotta, na łowiskach z dniówką 1000 zł do łowisk z dniówką 15 zł - zgodnie z tym, jak naturalnie to poukłada dojrzały rynek i jaką podaż wędkarskiej przestrzeni życiowej i poszczególne gatunki ma do zaoferowania kraj. Tego nie załatwi ani "rezerwat dla wybranych", ani wyśmiewanie początkujących którzy nie zaczynają od Sage i lipienia na brązowy medal.
Aby tak się stało, należy dbać o to, żeby głównie młodzież sięgała po wędki muchowe i miała z tego radość i satysfakcję oraz akceptację ze strony mądrych muszkarzy starszego pokolenia, a nie zaś poczucia winy i wstydu, gdy:
- mają wędkę za 100 zł, linkę za 50 i kołowrotek też za 50 - a to jest syf i hipermarket dla debili
- złowili 25 cm lipionka, ale stary wyga nie rozumiejący etapu - powie, że to niezgodne z przepisami, regulaminem forum albo żenada
Krótkoterminowe "strategie" polegające na tym, żeby po cichu sobie łowić pstrągi za pieniądze ze składek robaczkarzy lub nawet za swoje własne, ale żeby do kręgu wstępowali wyłącznie ludzie mający TU i TERAZ jakąś pozycję - jest błędnym myśleniem, że TU i TERAZ będzie trwało zawsze. Moje myślenie o muszkarstwie ma horyzont długofalowy. Jaxon jest po to, żeby każdy mógł zacząć. Radość z jelczyka i klenika jest po to, żeby każdy mógł się cieszyć i nie wstydzic się tego w przestrzeni publicznej. Docelowo z dużej bazy będzie duże zaplecze ludzi i klientów na przyszłe łowiska pstrągowe z prawdziwego zdarzenia. Towarzystwo tajnych odcinków było w latach 80 i 90 i trzeba wreszcie zrozumieć, że stare nawyki trzeba przedefiniować. Dziś bez dużego zaangażowania w muszkarstwo wielu nowych adeptów rzeki przejmą kajakarze, kormorany, mewki, przepływ poniżej minimalnego i każdy z nas będzie miał tylko wspomnienia z tajnych odcinków.
Koniec końców, jakiś procent "jaxoniarzy" i tak dojrzeje do Sage, Orvisa, T&T czy Scotta. Ale bez beztroskiej, wesołej i spontanicznej muchy, małej rybki, klenika a nie śmierdziucha, żadnej bazy wyjściowej nie będzie. Jeśli tego Skorku nie rozumiesz, to bardzo mi przykro....
Chińczycy też rosną w górę. I też jak wszystkie narody nie chcą uzywać syfu, tylko chcą mieć wyższą jakość. Ale lepiej mieć przemysł produkujący syf, który można przestawić na wyższą jakość - niż pozbyć się przemysłu całkowicie i liczyć na to, że równowaga sił na świecie będzie trwała wiecznie.
To co piszę nie jest na tu i teraz. Moja Cantara też nie. Pozdrawiam.
|
