| |
To ze wprowadzenie ogolnej zasady no kill spowoduje rezygnacje wielu ludzi z wedkowania to absurd, zakladajac ze lowimy roby bo to nasza pasja a nie kolacja.
Druga sprawa , z ktora sie nie zgadzam to to ze konsekwencja odejscia od wedkartwa kolacjowiczow bedzie upadek sklepow wedkarskich (to pierdoly do kwadratu).
a to ciekawe ... spójrz kolego bardziej globalnie na wedkarzy i wedkarstwo - nuie tylko przez pryzmat swego wedkowania i policz ilu wedkarzy w Polsce stosuje się bezwarunkowo do wypuszczania złowionych ryb ?? będzie ich 20 % ??? i to z górką... wprowadzamy zakaz ..załóżmy że dołączy do tej grupy nawet kolejne 20% ogólnej liczby wedkarzy, którzy zechcą dalej wędkować.. Mamy razem 40% obecnie wędkujących. Daje to spadek ilości wedkujacych, o 60%, a wydaje mi się, że dane te są zbyt optymistyczne !!!!
A to z cała pewnością obnizy popyt na sprzęt wedkarski, zmniejszy ilość wędkarzy, którzy zechcą jechać kilkaset km by wypuścić ryby, a co za tym idzie zmniejszą się również obroty właścicieli pensjonatów, kwater, restauracji, knajp..
Starci również PZW, bo zmniejszy się ilość sprzedawanych licencji...
jak widzisz Kolego, to nie są pierdoły 
Zakladajac, ze ktos chodzi na ryby po to zeby zdobyc kolacje, mozna smialo powiedziec ze on zbytnio nie napedza koninktury sklepow wedkarskich, bo nie ma pieniedzy. Jesli by mial to by ryby z rzeki wypuscil a kupil sobie pstraga w supersamie.
Kolacjowicze do supersamu.
Przemek.
No Kloego, przypominasz mi krzykaczy, którzy w dobie socrealizmu krzyczeli po każdym zdaniu kacyków "nech zyje, niech żyje"...
Gwarantuję Ci, że wśród kolacjowiczów jest bardzo wielu bardzo bogatych ludzi, którzy jadą na ryby by odpocząć np. po tygodniu ciężkiej pracy, może spotkać się z innymi wędkującymi internautami, a po wędkowaniu siąść przy ognisku, czy w knajpie wychylić pare piw, czy drinków i podadać o wszystkim, o czym się da
Ci ludzie maja często sprzęt z najwyższych półek sklepów wędkarskich, bo owe 600$ ile kosztuje np SAGE XP, mają w kieszeni, na drobne wydatki Nie powiesz mi chyba, że Klienci z taką kasą to szara codzienność w sklapach wedkarskich..
Pamiętam faceta, który wpadł do krakowskiej Głowatki, popatrzył na sprzęt , po czym powiedział do sprzedającego ..chcę muszkować, ile kosztuje sprzęt ??
Sprzedawca odparł : tyle ile samochód : od 15 letniego malucha, do Lincolna
A czym ten sprzęt się różni ??..tu zaczęły się opowiadania wędkarzy, o rybach, o wyprawach, o holu, zacięciu, smaku złowionej ryby...itp.. Facet wysłuchał i powiedział. Skoro wyprawa na ryby na Karaiby kosztuje tylko 7 tysięcy złotych, to proszę mi wybrać taki sprzęt, bym nogdzie nie musiał się wstydzić go, by nie zniechęcił mnie do wedkowania i był niezawodny w każdej chwili..(w każdym razie tak to zabrzmiało)...sprzedawca wybrał najlepszy sprzęt jaki miał (kołowrotek spod lady, by nie straszył ceną takich jak ja - ponad 2400 PLN)..podliczył 6 kPLN ..facet wyjął z kieszeni plik pieniędzy zwitek pieniędzy i powiedział ...myslałem że wydam więcej. Wyszedłem ze sklepu, ale facet został dalej..więc może i wydał wiecej
Jak myślisz, ilu dziennie takich Klientów trafia się w sklepach wedkarskich ??
|
