|
No wiem, wiem. Jesteście na swojej ziemi i dlatego wolno Wam było
łupić San kulą wodną, już to kiedyś pisałeś. A tzw. miejscowi powinni
mniej płacić od przyjezdnych za łowienie w Sanie bo to ich woda. To
też pisałeś. A jak ktoś przeżył zabory i wojny to już mógł sobie
odpuścić przestrzeganie prawa.
Niestety, to nie wasza ziemia a nasza i nie wasza rzeka a nasza. Ja,
choć mam do Leska 250km mam dokładnie takie same prawa (i
obowiązki) do bieszczadzkiej ziemi takie jak Ty i takie same do wód
płynących. To, poza oczywiście własnością prywatną, nie żadne
Wasze dobra, nie macie do nich żadnych nadzwyczajnych praw
wynikających z faktu, że nad nimi mieszkacie.
A propos biednych bieszczadzkich dzieci. Poznałem jednego takiego
biedaka, syna naszego gospodarza. Głodne dziecko, które przeżyło
Stan Wojenny, za noc pod Gruszką z ostką i latarką przynosiło pół
worka pstrągów i lipieni. I tak co drugą noc. Takich dzieci i
młodzieńców było wielu, ale jakby co to ryby w Sanie wytłukły
Krakusy.
|