|
..... i hodowle pstrąga zrobiły swoje.
Ale, jak To??
Tajemnicą poliszynela jest, że nocami trwa na hodowlach płukanie basenów hodowlanych.
Po co płacić za
szambiarkę skoro można spuścić osady (rybie odchody, resztki paszy) do rzeki? Kończy się
to tak, że
wiosną na totalnej niżówce pstrągowa rzeka niesie cały czas podmąconą wodę, często
jeszcze z jakimś
filmem a'la olej na powierzchni. Gdyby wszystko było robione zgodnie ze sztuką, hodowle
działałyby na
obiegu zamkniętym to wpływ na środowisko byłby znacznie mniejszy. Niestety u nas nie ma
nikogo kto by
to kontrolował i egzekwował. Kontrole na hodowlach są ale tak jak w przypadku Sanepidu,
właściciel
ośrodka wie o tym z wyprzedzeniem, więc w dniu kontroli wszystko się zgadza (a na pana
inspektora
czeka zapewne zapakowana świeża rybka). Opisywany przypadek zgłosiłem ok. 2 tygodnie
temu emailem
do WP oraz RDOŚ w Szczecinie - póki co bez odpowiedzi.
Eee tam. Pan Cios ci wytłumaczy że nie jest tak jak widzisz, że jest. Masz jakieś badania na
to?? On ma i nic takiego z nich nie wynika. Poza tym przecież PZW zarządza tymi wodami i
gdyby tylko jakieś nieprawidłowości były to oni z pewnością by na nie reagowali. Przecież
zależy im na dobrej kondycji wód, za które pobierają najwyższe opłaty w Europie. Nie,
przepraszam, na Islandii jest drożej.
|