f l y f i s h i n g . p l 2024.05.04
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Pytanie do Romka C.. Autor: Jerzy Kowalski. Czas 2024-05-03 22:34:27.


poprzednia wiadomosc Odp: Zero finezji. : : nadesłane przez trouts master (postów: 8670) dnia 2023-03-20 21:49:52 z 195.205.175.*
  Za długo łowię już ryby żeby robić coś na siłę.
Brodzenie w okresie tarła dwóch podstwowych gatunków jakimi w tej rzece są pstrąg i lipień, jest trochę nie
teges. Choćby z tego względu, "korzystając" z dużej wody, można łowić bez ryzyka zadeptania miejsc
tarłowych. Podobnie zresztą na każdych mniejszych dopływach na których uwielbiałem łowić wiosną. Ryzyko
to jest uzasadnione i duże. Na dużej wodzie, do brodzenia wybiera się zazwyczaj miejsca płytkie (z wiadomych
względów) a w tych miejscach mogą być tarliska. Czy z tych tarlisk coś się "wykluje" czy nie, to inna inszość.
Wypada doświadczonemu i świadomemu wędkarzowi choćby starać się zminimalizować ryzyko zniszczenia
tarlisk. Zwłaszcza, gdy gospodarz łowisk nie stawia w tym okresie tego warunku jako priorytet uważając (być
może) że tarło na tym odcinku rzeki San (turbiny Zwierzyń-"Sobień") nie jest skuteczne.
To właśnie doświadczenie, "nasycenie" wieloletnim łowieniem i brak ciśnienia na wynik który w tych czasach i
tak nie może być pewny, sprawia że nie martwią mnie pewne "nad". Czy to zbyt gruby przypon, który
pstrągowi nie przeszkadza w podjęciu decyzji o ataku w tak szybko płynącej wodzie. Przypon który daje
również szanse na szybkie wyjęcie grubszej ryby. Pstrąga 50cm+ czy głowacicy.
Czy to utrwalony pesymizm ("tu nie może być ryby") tkwiący w głowie, również znika dzięki dużemu
doświadczeniu i pozwala mi wierzyć że właśnie przy burcie brzegowej mogą stać ryby a nie wyłącznie "na
środku rzeki". Przecież najwiecej "jedzenia" przepływa właśnie przy brzegu.
Takie właśnie wybory podejmuje ostatnimi laty w takich warunkach wodnych, gdy "branie ryby" jest już samo z
sobie sukcesem. Oczywiście wolałbym zapiąć i wyjąć pstrąga (30-45cm) na kij #5 czy #6 i właściwą dla niego
linkę niż łowić i holować takie ryby na "armatę" która równie dobrze mogłaby wyjąć bez żadnych problemów
duże szczupaki, sumy czy ponadmetrowe głowacice.
Finezji z takiego łowienia ryb (jak już pisałem) niewiele ale wygoda, komfort i przyjemność bardzo duża.
Polecam choćby z tego względu, że brodzeniem w okresie od października do maja możemy w ulubionej
wodzie narobić dużych szkód.

Pozdrówko i do zobaczenia na wodzie. Wiosna i łowienie w jej krasie jest przyjemne i piękne wiec zachęcam.
Oby tylko "ładnych" pstrągów nie zabrakło.
A.P.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Zero finezji. [5] 20.03 22:55
 
Arek, to skoro już lowisz z brzegu, przy burcie, to nie możesz wziąć wędki 6, linki o 5 czy 6
stopniu toniecia i się bawić ?
 
  Odp: Zero finezji. [4] 21.03 09:01
 
Wychodzi mi na to że nie.

Kiedyś, jeszcze przed powstaniem OS San, wiosną, na II turbinach łowiłem właśnie takim zestawem. Kij #6/7
2.9m (wtedy b. dobrym Shimano Twin Power) i sznur #6 sink 4. Ale wchodziłem do wody brodząc ile się
bezpiecznie dało. Zazwyczaj przy brzegu. Ale po -nastu latach innego patrzenia na łowienie strimem, zmiany
sprzętu na grubszy (pod głowacice) i po wskazówkach kilku guru z FF używam takich zestawów,które
aktualnie mam. Głownie linki pod duże muchy które mam z polowań na Hucho Hucho.

Uzasadnię.
Łowię głownie na muchy min. 7cm a i 10-12cm czasami kuszę. Do tego z brzegu więc głównie rolki. Rzuty z
nad głowy zdarzają się sporadycznie gdy wypatrzę jakąś ciekawą miejscówkę, koniecznie chcę ja sprawdzić i
warunki na brzegu (drzewa, krzewy) pozwolą. Sznurem #6 nie osiągnę max rzutów, które przy takim łowieniu
zwiększają szansę na trafienie na rybę. Kolejna rzecz to to, właśnie dzięki polowaniu za głowacicą mam tak
ciężkie i tonące sznury. Z niższych klas jedynie WF5F/I na małą/średnią, letnią wodę.
Przy rzutach które sobie zakładam że chce oddać, nie jestem w stanie ich wykonać mając sznur #6 z muchami
jakie najczęściej mam na końcu zestawu. Nie osiągam zadowalających odległości, rzucanie jest z bardzo
męczące. No i rady guru. "Najważniejsze", dobre, zdające egzamin. Przy kotwiczonych "sznur=klasa kija+2".


I tak to właśnie jest.

Pzdr.
 
  Odp: Zero finezji. [3] 21.03 09:10
 
I tak to właśnie wygląda, Zyga. Jest ryba do złowienia konkretną muchą, w konkretnym miejscu i
warunkach prądowo-brzegowych i do tego dobieramy sprzęt, by w sposób na ile to możliwe wygodny,
przy optymalnym nakładzie energii, podać jej przynętę. I samo wychodzi czy i ile finezji potrzeba.
 
  Odp: Zero finezji. [2] 21.03 13:18
 
Jak w tytule, zero.
 
  Odp: Zero finezji. [1] 22.03 01:17
 
Jak w tytule, zero.


Nieprawda. Jeżeli posługujesz się tym zestawem sprawnie i bezwysiłkowo, konkretnie to ujmując,
rzucasz skutecznie, "ładnie" i energetycznie oszczędnie roll castem tam gdzie chcesz, a nie machasz
jak fizol cepem, to jest właśnie muchowa finezja.
 
  Odp: Zero finezji. [0] 22.03 11:59
 
Jeżeli chodzi o rzuty i dobór zestawu to tak. Trochę na siłę ale tak.
Jeżeli chodzi jednak o użycie sprzętu do połowu takich a nie innych ryb (-ek), to jak z armatą na wróbla.
Podobnie jeżeli chodzi o finezje samego połowu. Rzut i "jazda" bez większej kontroli i finezji "kuszenia pracą
przynęty" jest jak łowienie łososi na potężnych rzekach. Tu finezji również żadnej. Coś jak lowinie na trolling.
Równie dobrze można sieć rzucić, przeciągnąć i wyjąć co w nią pechowo wpadło. Relax bez wysiłku,
przyjemnie a rybę jak się trafi to ... się wyjmie. Nuda.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus